W gabinecie było mi wstyd
W zeszłym miesiącu była 23. rocznica naszego ślubu. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że te lata to pasmo nieszczęść i bólu. Początki zapamiętałam jako wspaniałe. Dobrze nam się powodziło. Andrzej był dobrym fachowcem – mechanikiem samochodowym, jedynym w okolicy. W naszym garażu auta naprawiali sołtys, dyrektorka szkoły, ksiądz, kierownik przychodni. Byliśmy lubianą i szanowaną rodziną. Zaplanowaliśmy, że będziemy mieć czwórkę dzieci i rzeczywiście tak się stało. Na świat przyszli kolejno Asia, Paulina, Natalia i Piotruś. Syn ma dziś dwa lata. Kiedy go urodziłam, mój koszmar już trwał.
03.03.2014 13:00
10