Cieszyłam się z braku kłopotliwych pytań
Nie wiem, od czego zacząć tę historię. Może od tego, że osoba, o której opowiem, dziś wydaje mi się obca. Aż trudno mi uwierzyć, że to będzie opowieść o mnie – sprzed zaledwie kilku lat. Najchętniej do każdego kolejnego wątku tej historii dopisałabym zdanie zaczynające się od: „Dziś wiem, że…”. Wtedy nic nie wiedziałam. Byłam jak mały przestraszony kundelek, wdzięczny za każdy najmniejszy gest swojego pana – podrapanie za uchem, dobrotliwe klepnięcie, jakiś ochłap ze stołu. Albo za to, że akurat dziś zostawił mnie w spokoju – nie szturchnął, nie popchnął na ścianę, nie podłożył nogi.
14.03.2014 09:31