Polityczna kalkulacja burmistrza Gryfina jest tak oczywista, że aż obezwładniająca. Mieczysław Sawaryn, burmistrz Gryfina robi wszystko, aby nie dopuścić do odbycia sesji w taki spoób aby doszło do przegłosowania uchwał przygotowanych przez grupę radnych (mniejsza o którą i nazwiska; to po prostu grupa, która chce pomóc mieszkańcom). Bo wtedy wraz ze skarbnikiem musiałby popracować nad poważną zmianą budżetu, który i tak jest nie do utrzymania. Ale burmistrz ze swoimi dworzanami, przyzwyczajony do przepychu, nie chce pozbywać się swego Bizancjum.
Przeciwko czemu występuje Sawaryn ze swoimi dworem
Sytuacja w czasie pandemii jest dla mieszkańców trudna, to wręcz walka o życie, o przetrwanie na rynku. Trzeba sensownie reorganizować życie. Wobec bezradności władz wykonawczych, gryfińskiego tercetu, pojawiła się inicjatywa reformatorów. Uchwały przygotowane przez radnych dotyczą:
-przedłużenia terminów płatności rat podatku od nieruchomości,
-ulgi dotyczącej opłaty prolongacyjnej
-zwolnień od podatku od nieruchomości,
-określenia szczegółowych zasad, sposobu i trybu udzielania ulg w spłacie należności pieniężnych mających charakter cywilnoprawny, przypadających gminie Gryfino i jej jednostkom podległym oraz warunki dopuszczalności pomocy publicznej w przypadkach, w których ulga stanowić będzie pomoc publiczną,
-w sprawie ustalenia wysokości opłat za pobyt dziecka i częściowych zwolnień z tych opłat oraz maksymalnej opłaty za wyżywienie dziecka w żłobku
Cyniczne rachuby władzy
Mieszkańcy gminy Gryfino mogliby już mieć ulgi. Ale zarówno 23, jak i 30 kwietnia 2020 r. antyreformatorzy skupieni wokół burmistrza zrywali sesje, niczym szlacheckie sejmiki. Nie chciano doprowadzić do reform aby nie uszczuplić budżetu gminy. Burmistrz ze swoimi zausznikami mnoży nieuzasadnione przeszkody w procedowaniu uchwał, wysnuwa irracjonalne argumenty m.in. wymuszając na reformatorach w dobie koronawirusa, do osobistego stawiennictwa i oryginalnych podpisów.
Dużą niefrasobliwość widać podczas rozpoczętej sesji. Gdyby okazało się, że któryś z uczestników obrad zachoruje ma koronawirusa, wznowienie sesji stanęłoby pod znakiem zapytania. I o to chyba chodzi, aby się nie odbyła. Gra na czas. Jest następna rata opłat, które burmistrz chętnie przytuli do gminnego budżetu. I dlatego na czwartkowej sesji car wypuścił swoje pieski, a nawet bulteriera. Tak naprawdę szczując przeciwko umęczonemu koronawirusem społeczeństwu.
Sesja absurdów
Podsumowanie ostatniej sesji jest krótkie - obóz antyreformatorski Sawaryna próbuje doprowadzić do jak najszybszego zerwania sesji. Radni Sawaryna, bez wymieniania nazwisk osób, które bronią swoich przywilejów i swego pana. Cóż znaczy wystąpienie radnego, który mówi, że nie podejmie decyzji jak nie wysłucha z mównicy co mają do powiedzenia burmistrz albo wiceburmistrz? Sam Mieczysław Sawaryn kreuje się na największą ofiarę koronawirusa.
-Największym przegranym kryzysu gospodarczego w pandemii będą samorządy. Jeśli chcecie samorządom odebrać kolejne środki, zwalniając i tych, którym się to należy, ale również tych, którzy mają dobre dochody i ich biznesy funkcjonują w niespotykanej dotąd skali (to nie ma mojej zgody – przyp. red.) – mówił burmistrz Mieczysław Sawaryn.
A to są środki, których burmistrz nie potrafił wykorzystać. Chodzi m.in. o pieniądze na zbudowanie mieszkań socjalnych na zasadzie swoistego getta pod elektrownią. W ubiegłym roku Tomasz Miler zajmujący się przetargami nie dał rady skutecznie przeprowadzić odpowiednich przetargów. Skoro gmina nie potrafi wykorzystać pieniędzy, to niech odda je ludziom w potrzebie! Nie chodzi przecież o to aby gmina była bogata, a dookoła wielu bezrobotnych, którzy swoją aktywnością pomnażają w normalnych czasach kasę samorządu.
Dobrzy tylko w destrukcji
Problem w tym, że tercet czyli Mieczysław Sawaryn i jego dwóch zastępców potrafili tworzyć także puste wizje. Potrafili krytykować poprzednika i tworzyć programy, których sami teraz nie realizują.
W czasie koronawirusa, gdy trzeba ratować mieszkańców, sprawnie zarządzać kryzysem okazuje się, że w ogóle się do tego nie nadają. Bez szukania oszczędności w urzędzie wolą żyć jak dotychczas - zakładać sobie klimatyzację (o tym bulwersującym braku oszczędności w czasach koronawirusa pisaliśmy wcześniej) niż sensownie działać. Mieszkańcy walczą o przetrwanie, a oni przyzwyczaili się do bizancjum, z tych luksusów nie chcą zrezygnować. Dlatego blokują i blokować będą sesje. Bo dobrzy byli i są w destrukcji...
Napisz komentarz
Komentarze