-Moi znajomi, przyjaciele. Przesyłam do Was mój apel, a właściwie nasz apel o pomoc. Przez lata potrafiłem zabiegać o wiele spraw dla innych, dawać nadzieje ludziom zapomnianym, zachwycać się miejscami małymi z daleka od centrum. Teraz my potrzebujemy pomocy. Wiara, nadzieja i miłość -tego nikt nie zabierze – taki wzruszający i osobisty apel wystosował tata chorej Marysi - Andrzej Łazowski, dyrektor Cedyńskiego Ośrodka Kultury i Sportu.
Cena zdrowia dziewczynki jest wysoka. Aby mogła w miarę normalnie dorastać, potrzebuje naszej pomocy.
Dla nas to niewiele – dla Marysi być może całe życie!
Nazywam się Marysia Drechsler. Na początku 2018 roku, kiedy byłam jeszcze w brzuchu mamy, stwierdzono u mnie złożoną wadę serca. Po konsultacjach okazało się, że moją szansą na przeżycie będzie dotarcie do Pana Profesora Edwarda Malca, do Münster (Niemcy). Moi rodzice zrobili wszystko abym mogła na czas tam dotrzeć.
Tam też się urodziłam, 27 kwietnia 2018 roku, z niską masą urodzeniową (1960 gram), daleko od mojej Ojczyzny. Zaraz po narodzinach okazało się, że moja lewa komora serca jest graniczna i istnieje szansa na jej ocalenie. To był prawdziwy cud! Zostałam podłączona do ogromnej ilości rurek i leków (m.in. Prostinu). Założono mi także sondę dożołądkową, bym mogła przyjmować pokarm. Nie miałam okazji przytulać się do mojej mamy, ale czułam obecność jej i taty.
Na początku maja 2018 r. przeprowadzono u mnie dwie trudne operacje, niestety wystąpiły po nich poważne powikłania, dlatego miesiąc czasu spędziłam na intensywnej terapii. Tam wykonywano mi m.in. drenaż otrzewnej i opłucnej.
Wspaniały Pan Prof. Malec wraz ze swoim zespołem dokonywał cudów – już w połowie czerwca mogłam zobaczyć słońce, poczuć wiatr, podziwiać niebieskie niebo. Moja radość trwała niestety krótko. Pod koniec lipca mój stan ponownie się pogorszył, trafiłam do Oddziału Kardiologii Szpitala Charite w Berlinie, następnie na Oddział Intensywnej Terapii, skąd po kilku dniach przetransportowano mnie śmigłowcem do Münster (ok.500 km). Byłam bardzo dzielna, gdyż leciałam sama, bez mamy, tylko z personelem medycznym. Dzięki zaangażowaniu specjalistów z Niemiec kolejny raz udało się mnie uratować. Po ponad miesiącu znowu mogłam z radością wrócić do domu i przywitać moich kochanych dziadków.
W październiku miałam wykonane zwiadowcze cewnikowanie serca, w czasie którego okazało się, że zastawka aortalna jest prawdopodobnie dwupłatkowa i zwężona. Zalecono bym przybrała na wadze – min. do 6 kg, by móc wykonać kolejne cewnikowanie oraz trudną operację na otwartym sercu.
Staram się jak mogę, powolutku rosnę, mama cały czas karmi mnie przez sondę dożołądkową. Kilka razy dziennie przyjmuję leki wspomagające pracę i odciążające serduszko oraz poprawiające pracę jelit. Poza tym jeździmy regularnie na rehabilitację oraz okresowo do specjalistów. Zupełnie nie byłoby widać, że mam taką poważną wadę serca, gdyby nie założona sonda. Jestem bardzo radosną dziewczynką, rodzice bardzo mnie kochają i jestem dla nich całym światem!
Dzięki Państwa wpłatom mogę mieć szansę normalnie dorastać. Chcę być aktywną Europejką i naśladować moich rodziców – chcę być mądrą, wykształconą i pełną pasji do życia Marią. Pomóż mi w moich marzeniach.
Marysia z Rodzicami.
Tutaj link do strony Fundacji:
https://www.sercedziecka.org.pl/podopieczni/potrzebuja-pomocy/2942-drechsler-maria.html
Napisz komentarz
Komentarze