W nissana pani Bożeny uderzył samochodem inny kierowca. Rzeczoznawca wycenił koszt naprawy na 12 tys. zł. W warsztacie Stanisława Krawczyka prace blacharsko-lakiernicze wykonano na kwotę 8 tys. zł (na co zgodziła się klientka) i na taką sumę wystawiono fakturę.
Poniżej przedstawiamy dwa stanowiska w spornej sprawie o rozliczenie naprawy auta: opinię pani Bożeny - właścicielki nissana oraz Stanisława Krawczyka z warsztatu „Plasta” (który zgodził się na ujawnienie swoich danych na potrzeby artykułu).
Pani Bożena tak przedstawia sytuację:
22.08.2017 r. wstawiłam auto po kolizji drogowej do naprawy. Właściciel warsztatu przy przyjmowaniu auta nie określił, jaki będzie koszt naprawy i jak ta naprawa będzie wyglądała. Stwierdził tylko, że czekamy na rzeczoznawcę. 28.09.2017 r. do warsztatu przyjechał rzeczoznawca ocenić szkodę (mnie przy tym nie było). W tym samym dniu dostałam wiadomość z warsztatu, że szkoda została wyceniona na 12 200 zł, a warsztat koszt naprawy szacuje na około 8 tys. zł. Zgodziłam się na taką cenę.
12.09.2017 r. dostałam wiadomość z warsztatu, że jak wszystko dobrze pójdzie, to w piątek oddadzą mi auto i koszt naprawy to 8 tys. zł. Po auto zgłosiłam się 16.09.2017, płacąc gotówką 8 tys. zł. Pan Krawczyk nic nie wspomniał o wydaniu mi jakiegokolwiek pokwitowania za uiszczoną kwotę.
Po ponad miesiącu, 06.11.2017 odbierałam ponownie auto z poprawki lakierniczej i wtedy to upomniałam się o fakturę ze specyfikacją usługi wraz z rachunkami za zakupione części użyte do naprawy mojego samochodu. Wykonawca jest zobowiązany do wydania mi takiego dokumentu. Usłyszałam wtedy, że fakturę otrzymam ale bez specyfikacji, a rachunki za części użyte do naprawy są mi niepotrzebne, po co mi?, że sama faktura mi wystarczy (widać pan Krawczyk wie lepiej co mi jest potrzebne). Wyszło więc tak, że niby nie mam prawa wiedzieć za co zapłaciłam, jakie części zostały wymienione lub naprawione, co mogę reklamować. A co będzie przy sprzedaży auta? Co mam powiedzieć, że co było naprawiane i jak? Mam pokazać wycenę szkody? Przecież ktoś może podać mnie do sądu za powiedzenie nieprawdy o stanie technicznym auta.
Jeszcze kilkukrotnie wnosiłam o wydanie mi specyfikacji również przez prawnika, niestety bez skutku. Otrzymałam tylko fakturę imienną, z której nie wynika nic. I mimo że warsztat jest zobligowany do wydania mi specyfikacji, nie istnieją środki przymusu, z czego pan Krawczyk korzysta i jedynie sąd w trakcie rozprawy (jeśli okaże się to niezbędne) może nakazać wydanie takiego dokumentu. Tak więc zazwyczaj klienci rezygnują z dochodzenia swoich praw, bo bez specyfikacji to długa i żmudna droga, wymagająca czasu i dodatkowych nakładów finansowych.
Po konsultacji z rzecznikiem praw konsumenta złożyłam reklamację, która została odrzucona. Odrzucenie reklamacji i brak specyfikacji zmusiły mnie do powołania rzeczoznawcy, co naraziło mnie na dodatkowe koszty. Rzeczoznawca stwierdził nieprawidłowości.
W piątek 2 lutego kiedy otwierałam bagażnik, od pokrywy bagażnika odpadła blenda, która została zakwalifikowana przez rzeczoznawcę do wymiany. Naraziło mnie to na kolejne koszty, stratę czasu, stres, wzburzenie i niemożność korzystania z samochodu. Oczywiście będę jeszcze reklamować usługę, bo widać że zaczepy, które powinny go trzymać, są wyłamane, a trzymał się tylko na klej – opowiada pani Bożena.
Stanowisko Stanisława Krawczyka z warsztatu „Plasta” w opisywanej sprawie:
Rzeczoznawca wycenił naprawę 8-letniego auta pani Bożeny na ok. 12 400 zł. Podczas oględzin samochodu przez rzeczoznawcę klientka nie była obecna. Do wymiany były m.in.: tylna klapa, zderzak, tylne podwójne lampy, drzwi były troszkę wgięte – na 4 cm. Naprawę wyceniłem na 8 tys. zł i pani Bożena się na to zgodziła.
Poinformowałem przy okazji klientkę, że zauważyłem, iż jakiś czas temu jej nissan miał robioną już kiedyś drugą stronę i nieco różni się odcień lakieru. Klientka odpowiedziała, że to nic nie szkodzi, bo niedługo będzie sprzedawała ten samochód.
Jednak po jakimś czasie zgłosiła się do mnie i przemalowaliśmy to miejsce łącznie z błotnikiem. To co trzeba naprawiliśmy, co trzeba wymieniliśmy. Blacharz wyprostował wgięcie w drzwiach i tylnej klapie. Naprawiliśmy klapę, tylny błotnik, tylny zderzak i miejsce pod tym zderzakiem. Wstawiłem na ramę geometryczną, bo okazało się, że to miejsce też było pogięte. Malowany był prawy bok. Wymienione lampy.
To normalne, że w autach mających więcej niż 5 lat mało kto kupuje elementy serwisowe, głównie są to używki rocznikowo zbliżone do tych wymienianych. Fakturę wystawiłem na 8 tys. zł, czyli na umówioną sumę i wysłałem do Szczecina do prawnika pani Bożeny.
Niedawno przysłała mi zdjęcia, że odpadł tylny zderzak. Po przyjrzeniu się szkodzie stwierdziłem, że jest to uszkodzenie mechaniczne. Musiała gdzieś przyrżnąć i to odpadło.
Co do faktur za użyte części do naprawy nissana – to pani Bożena zażądała ich ode mnie po półtora miesiąca od naprawy. Sprowadzam te części m.in. z Poznania. Nikt mi przecież po prawie 2 miesiącach nie wystawi faktury za te elementy.
Od 28 lat prowadzę warsztat, płacę podatki, zatrudniam pracowników. Jako jedna z nielicznych firm na tym terenie zajmujemy się także regeneracją plastików. Zależy mi aby klienci byli zadowoleni z moich usług – mówi portalowi igryfino Stanisław Krawczyk, właściciel warsztatu „Plasta” w miejscowości Żórawie koło Gryfina.
Napisz komentarz
Komentarze