Grzybki, mikołaje, księżyce, pieski... kto nie miał takich bombek na choince? W PRL-u polskie drzewka świąteczne były do siebie bardzo podobne. Wynikało to z faktu, że w sklepach było dostępnych kilka, kilkanaście wzorów ozdób i Polacy kupowali, co było.
W PRL-u był problem z kupieniem łańcucha
– W każdym domu były też te same światełka – takie duże, w których jak spaliła się jedna żaróweczka, to już nic nie świeciło – wspomina pan Paweł.
I dodaje: – Był też chyba problem z łańcuchami. U mnie w domu przez lata używaliśmy jednego. To były papierowe oczka, które kupowało się w arkuszu i samemu sklejało w łańcuch – dodaje.
Pani Dominika za to dobrze pamięta bombki. Mam jeszcze kilka takich, bo odziedziczyłam je po rodzicach. To takie małe, pokraczne mikołajki, muchomorki. Mam też duży księżyc z dziwnym wyrazem twarzy. Jako dziecko bardzo się go bałam i dziś na choince go nie wieszam – opowiada.
Bombki z PRL. Tyle na nich można dziś zarobić
Jeżeli ktoś ma jeszcze takie ozdoby, a ich nie używa, to może na nich dobrze zarobić. Ceny bombek z czasów PRL osiągają w sieci niezłe ceny. Za małego muchomorka trzeba zapłacić przynajmniej 50 złotych.
Na Allegro niby sprzedawcy kuszą „niską ceną”, ale wcale niska nie jest. 185 zł trzeba zapłacić za cztery, zielone ozdoby o wysokości 9 cm. Malutkie, srebrne szyszki to wydatek 175 zł za cztery sztuki.
Ale już komplet siedmiu ozdób, wśród których jest muchomorek, mikołaj i właśnie dziwny księżyc to wydatek 200 zł i więcej. Ponad 300 złotych trzeba wydać za 12 małych krasnali z pożółkłymi brodami.
Napisz komentarz
Komentarze