Na utrzymanie Parku Krajobrazowego Dolina Dolnej Odry tych pieniędzy ma być o połowę mniej.
Coraz więcej wiadomo na czym polega spór dotyczący podwyższenia ochrony Parku Krajobrazowego Dolina Dolnej Odry do statusu parku narodowego. Przypomnijmy, że chodzi o Międzyodrze, czyli zdziczałe bagienne tereny miedzy Odrą Wschodnią a Odrą Zachodnią. Terytorialnie obszar chroniony należy do samorządów - głównie do gminy Widuchowa, ale też do Gryfina i Kołbaskowa i miasta Szczecin. Ogólnie to prawie 6 tys. hektarów.
Chodzi nie tylko o ochronę
Na Międzyodrze najlepiej dojechać mostem przez Odrę Wschodnią z Gryfina. Z tym, że po kilkuset metrach zaczyna się już gmina Widuchowa. Spór zaczął się na nowo, gdy rząd zapowiedział dopłaty do obszarów chronionych. To ma być nawet ponad 600 zł za hektar w przypadku parku narodowego.
Wiele komentarzy jest takich: po co zmieniać status ochronny z krajobrazowego na narodowy? Otóż w tym pierwszym przypadku mamy tylko teren pozostawiony naturalnym procesom. Następuje tzw. renaturalizacja. Choć też nie do końca, ponieważ Międzyodrze zostało kiedyś obwałowane. Kontakt z rzeką jest ograniczony przez groble. Cały system odwadniania i nawadniania uległ zniszczeniu.
W parku narodowym mieliśmy ochronę czynną. Pisaliśmy już o wprowadzaniu czy też o usunięciu i przywróceniu niektórych gatunków zwierząt (sprawa szopa pracza i norki europejskiej). Ale chodziłoby też o przywrócenie naturalnego przepływu wody w kanałach. To spowodowałoby, że one samoistnie by się oczyszczały i przestały zarastać. Pełniłyby też ważną rolę w sytuacji, jaką mielimy przed chwilą – fali powodziowej.
I kolejna różnica – o czym pisaliśmy na początku - podwójnej kwoty dopłaty.
Władze gminy Gryfino nie widzą korzyści?
-Chciałbym, aby władze Gryfina dostrzegły np. korzyści z inwestycji związanych z parkiem. Na razie Międzyodrze odwiedzają przede wszystkim wędkarze i garstka myśliwych strzelająca do ptaków. A przecież potencjał regionu jest ogromny – mówił w ostatnim wywiadzie do tygodnika Polityka wiceminister Mikołaj Dorożała. - Mogłoby to być miejsce dla rodzin z dziećmi, rowerzystów, mieszkańców bliższych miejscowości, ale też Poznania, Gorzowa czy Berlina. Zaraz obok leży bardzo chętnie odwiedzany park niemiecki, ponad 1,5 tys. ha. Można zrobić świetne trasy kajakowe, połączyć infrastrukturę rowerową i pieszą, wykorzystać sąsiedztwo Szczecina. Odra będzie dalej żeglowna. Park nie storpeduje ani terminalu kontenerowego w Świnoujściu, ani marketów w Gryfinie. I nadal będzie można rozpalać grilla u siebie na ogródku, a krążą takie wyssane z palca argumenty – dodał Mikołaj Dorożała.
Gryfino ma inne priorytety niż rozwój turystyki
Burmistrz pomysłów na Gryfino miał nawet kilka. Nawet wydał mnóstwo publicznych pieniędzy na projekt „Energia Międzyodrza”. Tuż przed wyborami stał się przeciwnikiem parku narodowego, o czym pisaliśmy. Nie widzi w tym potencjału.
W 2014 r. na terenie Międzyodrza powstała ścieżka dydaktyczna z placem zabaw i infrastrukturą turystyczną. Po kilku latach funkcjonowania nie mieli pomysłu na dalsze funkcjonowanie albo chociaż wykorzystanie infrastruktury. Projekt z pieniędzy europejskich zrealizowała Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Szczecinie. Przez niegospodarność atrakcja na terenie gmin Gryfino i Widuchowa została zlikwidowana.
Gmina Gryfino nie bardzo też widzi turystykę jako miejsce zarabiania pieniędzy. Bo w tej branży mogą zarabiać drobni przedsiębiorcy. Chodzi tu m.in. o popyt na nowe miejsca noclegowe i gastronomiczne. Chodzi też o usługi dla rowerzystów.
To musiałoby współgrać z zaplanowanymi z dużym wyprzedzeniem i realizowanymi licznymi wydarzeniami kulturalnymi. I należałoby współpracować w różnych zakresach z innymi gminami...
Nie ukrywajmy, że w parku ważna jest jednak ochrona długiej listy cennych gatunków zwierząt i roślin.
Na park narodowy czekamy od ponad 30 lat. Trzy parki krajobrazowe na terenie obecnego powiatu gryfińskiego powstały w 1993 r. Już wtedy było słychać, że to okres przejściowy. W tym przypadku park narodowy miałby obejmować dokładnie ten sam teren, co park krajobrazowy Dolina Dolnej Odry. I kto by pomyślał, że hamulcowym będą władze samorządowe, które sami wybraliśmy.
Napisz komentarz
Komentarze