Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 05:08
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Za zabicie psa, zamordowała sąsiada. Działanie z premedytacją udowodnione

Sąd Najwyższy zdecydował o karze dla kobiety, która zamordowała swojego sąsiada. Mężczyzna wcześniej zabił jej psa i przetopił na smalec.
Morderstwo było zaplanowane, a potem tuszowane.

Autor: iStock

35-letnia obecnie Justyna K. ma spędzić w więzieniu 16 lat. To wyrok, jaki zapadł 2 lata temu w sądzie w Lublinie. Kobieta została uznaną za winną zabójstwa swojego sąsiada. 

Zwłoki w dywanie

Pies wabił się Denis i mieszkał ze swoją panią w miejscowości Wierzchowiska Pierwsze w województwie lubelskim. Ale tę straszną historię trzeba zacząć od innego wątku. 

Pewnego dnia jadący na pole rolnik dostrzegł na przy lesie pakunek. Kiedy go otworzył, zobaczył zawinięte w dywan zwłoki ludzkie. To był jeden z mieszkańców wsi – Danel S. Miał 36 lat. 

Policja szybko namierzyła kilka osób, które często się spotykały z zamordowanym mężczyzną i razem pili. Wśród nich była Justyna K.

Przed znalezieniem zwłok miała miejsce kolejna libacja. 

„Kiedy wszyscy wypili sporo alkoholu, gościowi zebrało się na szczerość. Po kolejnym kieliszku wyjawił tajemnicę sprzed paru lat. Przyznał się, że to on stoi za zniknięciem ukochanego psa Justyny K. Mężczyzna zabił go, oskórował, przetopił na smalec, a potem sprzedał na targowisku jako leczniczy wyrób z borsuka” – opisywały media. 

Borsuki – przypomnijmy – są pod ochroną i nie można na nie polować. Jednocześnie smalec z tych zwierząt jest na lubelskich wsiach pokątnie sprzedawany jako lek nawet na poważne schorzenia. Ludzie mówią, że leczy nawet COVID-19.

Wózek dla świń

Justyna K. wpadła w szał, kiedy usłyszała, co przytrafiło się jej psu. Chwyciła za nóż i zaczęła dźgać. Razem ze swoim partnerem – policjantem chcieli zatuszować zbrodnię. Wpadli na pomysł, że potną piłą spalinową ciało. Plan jednak się nie udał i odcięli tylko stopy. W końcu załadowali zakrwawione zwłoki na wózek, którym przewozi się świnie i zawieźli ciało na skraj lasu. 

Justyna K. została skazana w ubiegłym roku przez Sąd Okręgowy w Zamościu na 25 lat więzienia. Ale odwołała się od wyroku. 

Sąd Apelacyjny znacząco obniżył jej wyrok, uznając, że jest młoda i zasługuje na szansę. Poza tym nie była karana, a przy jej wybitnej inteligencji jest szansa, że się zresocjalizuje. Dlatego zdecydowano, że ma spędzić za kratami tylko 16 lat – tak sąd uzasadnił wyrok.

Partner kobiety został skazany na 4 lata więzienia za pomaganie i zbezczeszczenie zwłok. 

Nowy wyrok

Sąd Najwyższy właśnie utrzymał w mocy ostatni wyrok. Sędzia sprawozdawca Małgorzata Wąsek-Wiaderek podkreśliła, że biegli sądowi właściwie ocenili, że Justyna K. nie działała w afekcie. 

– Działanie było zadaniowe. Nic nie wskazywało na to, że ten afekt fizjologiczny tu wystąpił w postaci zachowania nielogicznego, niezbornego, chaotycznego, które miałoby być tym działaniem w afekcie. Nawet fakt dowiedzenia się, że denat zabił psa Denisa nie jest usprawiedliwieniem dla takich działań – mówiła.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Wniosek 08.03.2024 18:12
Nie żal mi ofiary tego morderstwa. Wyjątkowy s....yn. Żal mi psa. Pewnie nie pierwszy który padł ofiarą tego zwyrola.

Ania 08.03.2024 20:15
Ale dzikus jesteś.

A. Żmijewski 08.03.2024 14:47
Gdyby rzeczywiście była pyr pyr młoda i inteligentna to zakopała by zasadniczo z milicjantem zwłoki w lisiej norze pyr pyr. A Azot był słusznie pomszczony!

Waldi 08.03.2024 10:35
Patologia! Tak to skomentuję.

nie do wiary! 08.03.2024 10:07
Ciekawa rolę pełnił tam policjant. Znamienne.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaMrówka
Reklama
Reklama