Ksiądz przebywa teraz na wakacjach w Turcji. Urlop miał być wcześniej zaplanowany, ale trudno nie zanotować, że ksiądz wyjechał w bardzo newralgicznym momencie – kiedy jest głównym bohaterem seksafery w Dąbrowie Górniczej.
Tomasz Z. Wydał także oświadczenie, w którym zarzuca mediom, że – relacjonując sprawę – nie podają prawdy. Nie przedstawia jednak własnej – prawdziwej według niego – wersji wydarzeń.
Oświadczenie księdza Z.
„Odbieram to jako ewidentne uderzenie w Kościół, a w tym w duchowieństwo i wiernych, by poniżyć jego pozycję, zadania i misję. Myślę, że gdyby cokolwiek podobnego wydarzyło się osobie mało znanej, o innej profesji, nie medialnej, nie duchownej to nie byłoby w ogóle sprawy” – napisał ks. Tomasz.
I zaapelował, żeby nie używać określenia „gejowska orgia”.
Odsyła przy tym do słownikowej definicji słowa „orgia”. Sprawdziliśmy. Słownik PWN wyjaśnia, że orgia to: rozwiązła zabawa; spotkanie towarzyskie o wysokim stopniu swobody seksualnej; hulanka; pijatyka.
„Określenia typu: podobno, miał, mieli – nigdy nie można uznawać za faktyczne bez pewnych dowodów” – tłumaczy ksiądz. I stanowczo zaprzecza wersji, że będąc świadomym, że komuś zagraża niebezpieczeństwo, nie chciał udzielić pomocy.
Ksiądz nie rozumie także, czemu władze kościele przepraszają za tę sytuację.
„Kiedy prowadzone jest postępowanie wyjaśniające, zarówno ze strony cywilnej, jak i kościelnej, nie można nikogo skazywać przed wydaniem ostatecznego wyroku” – podkreślił.
Impreza na plebanii
W nocy z 30 na 31 sierpnia w służbowym mieszkaniu księdza Z. na plebanii parafii NMP Anielskiej w Dąbrowie Górniczej miała zostać zorganizowana seksimpreza. Zaproszono striptizera, który miał także wyrazić zgodę na stosunek seksualny z wieloma osobami. Uczestnicy zażyli środki na potencję i zapewne to sprawiło, że striptizer poczuł się gorzej. Potrzebna była pomoc medyczna. Jednak kiedy na miejsce przyjechali ratownicy, nie chciano ich wpuścić do pomieszczenia. Stało się to dopiero po dotarciu na miejsce patrolu policji.
Prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie nieudzielenia pomocy osobie będącej w stanie zagrożenia życia.
Mówi kuria
Kuria sosnowiecka, której podlega parafia w Dąbrowie Górniczej, po wyjściu na jaw afery wydała oświadczenie, w którym akcentuje, że sprawa jest wyjaśniana. Potem zostaną podjęte kolejne kroki zgodne z prawem kościelnym.
Następnie bp Grzegorz Kaszak wystosował list do wiernych, przez co sprawa wywołała jeszcze większe emocje – drwiny i oburzenie. Biskup wezwał do postu, pokuty, a także modlitwy za „obolałych i zawstydzonych księży, a także wszystkich tych, którzy nie zrobili nic złego, a bardzo cierpią i jest im bardzo trudno”.
Właśnie słowo „obolałych” wywołało powszechne zmieszanie, a biskup w liście kontynuował: „Świat pewnie tego nie zrozumie, ale Pan Jezus nie chce śmierci grzesznika. Módlmy się więc o nawrócenie naszego brata, który dopuścił się gorszącego czynu. Tak jak już pisałem, pragnę z całą stanowczością podkreślić, że nie ma przyzwolenia na zło moralne. Każdy, kto zostanie uznany za winnego, zostanie ukarany wedle prawa kanonicznego, niezależnie od wyroku sądu cywilnego”.
Mówi kardynał
Ostro na aferę zareagował kardynał Grzegorz Ryś. W wywiadzie dla Onetu nie dziwi się oburzeniu, bo sam jest zbulwersowany.
– Każde takie wydarzenie odbiera nam wiarygodność, tak, że do końca nie wiadomo, z jaką pokorą powinniśmy potem stać przed ludźmi, żeby im wytłumaczyć, by nie patrzyli na nasze grzechy, tylko na to, co o miłości – również w wymiarze erotycznym – mówi sam Jezus, a za Nim Magisterium Ecclesiae. Przestępstwami i skandalami sami sobie zaprzeczamy i nasze orędzie czynimy niewiarygodnym dla ludzi. I to jest prawdziwy dramat. Poza oczywiście dramatem skrzywdzonych ludzi – powiedział.
Napisz komentarz
Komentarze