Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 23 grudnia 2024 09:04
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Chcieli ją wywieźć do kraju i ukarać. Zdradziła szczegóły ucieczki

Chryscina Cimanouska w ubiegły weekend użyła sprytu, aby nie wsiąść do samolotu, którym miała wrócić na Białoruś. Lekkoatletka skorzystała z azylu politycznego w Polsce. Teraz udzieliła wywiadu, w którym opowiada o swojej sytuacji i dalszych planach.
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/4c/Krystsina_Tsimanouskaya_2019_Summer_Universiade_1.45.png

Autor: Creative Commons Attribution 3.0 Unported / FISUTV

Kim jest Chryscina Cimanouska?

To białoruska przedstawicielka sprinterek, która podczas Igrzysk Olimpijskich w Tokio wystartowała na dystansie 200 m w biegu sztafetowym. Świat usłyszał o niej, kiedy reżim chciał zmusić ją, aby powróciła do kraju, wymierzając w ten sposób karę za publiczną krytykę wobec białoruskich trenerów. Cimanouska nie wsiadła do samolotu, a o pomoc poprosiła tokijską policję. Biegaczka otrzymała od polskiego rządu propozycję azylu politycznego. Teraz udzieliła Gazecie Wyborczej wywiadu, w którym opowiedziała o szczegółach całego zdarzenia.

Translator pomógł jej poprosić o pomoc

W rozmowie z GW Chryscina Cimanouska wyznała, że tuż przed startem samolotu przetłumaczyła w translatorze zdanie: „Pomocy, próbują mnie przemocą wywieźć. Grozi mi niebezpieczeństwo”. Rozpaczliwe wołanie o pomoc przekazała jednemu z policjantów. Tylko w ten sposób mogła wyrwać się eskortującym ją działaczom i uniknąć powrotu do swojego kraju. Japońscy dyplomaci zaopiekowali się nią do momentu, kiedy odleciała w stronę Wiednia. Trasa przylotu do Polski została wydłużona o Austrię ze względów bezpieczeństwa.

Dlaczego Polska?

Cimanouska początkowo planowała osiedlić się w austriackim Wiedniu. Tam mieszka jej trener. Polska zareagowała jednak najszybciej, dlatego lekkoatletka postanowiła skorzystać z proponowanego przez nasz kraj azylu. W tej decyzji utwierdzili ją również rodzice.

„Polska zareagowała najszybciej ze wszystkich, zaoferowała mi wizę humanitarną, ochronę, pomoc. (…) Mam tu też wielu przyjaciół. Część z nich przeprowadziła się z Białorusi niedawno. Mam poczucie, że nie będę tutaj sama.” – wyjaśniła biegaczka.

Decyzja wyszła od przedstawicieli wyższych szczebli

Pytana o to, kiedy zrozumiała, że nie może wrócić na Białoruś, Chryscina Cimanouska wyjaśniła, że stało się to tuż przed planowanym wylotem z Tokio. Kiedy uświadomiła sobie, że odsunięcie jej od igrzysk było odgórną decyzją przedstawicieli wyższych szczebli na Białorusi, podjęła nieplanowaną wcześniej decyzję o ucieczce przed tamtejszym reżimem. W kraju spotkałaby ją zapewne kara za obnażenie nieudolności rodzimej organizacji olimpijskiej. Tego samego dnia w telewizji na terenie jej ojczystego kraju opublikowano materiały, które miały postawić ją w złym świetle. To przelało czarę goryczy.

To wszystko po nagraniu z mediów społecznościowych

Sprinterka zamieściła na jednym ze swoich społecznościowych profili nagranie, w którym krytykowała władze oraz trenerów m.in. za to, że wystawili ją do biegu na dystansie 200 m, choć specjalizuje się w biegach na 100 m. Opisywała też, że jej koleżanki i koledzy, którzy przygotowywali się do startu w zawodach, nie wzięli w nich udziału z powodu niewystarczającej liczby testów antydopingowych. Jak sama przyznaje, nagranie opublikowała w emocjach i wkrótce je usunęła. Nie spodziewała się, że będzie ono początkiem prawdziwego politycznego skandalu i życiowych zmian.

Coś we mnie pękło. Poczułam, że nie mają żadnego szacunku dla sportowców, dla mojej pracy i wysiłku, który włożyłam w sport i reprezentowanie naszego kraju.” – wyjaśniła Gazecie Wyborczej biegaczka.

To była moja szansa

Na pytanie o to, czy straciła coś, o czym marzą wszyscy sportowcy, Cimanouska odpowiedziała, że jest jej z tego powodu bardzo ciężko.

„Zabrali mi moją szansę. Przygotowywałam się do udziału w igrzyskach przez pięć lat. Nie było to łatwe. Poza codziennym wysiłkiem, poświęceniem, dyscypliną, miałam też inne trudności. Miałam kontuzję, chorowałam, także na koronawirusa, zmieniałam trenera.” – mówiła.


Wyjaśniła również, że treningi były bardzo trudne, ale postawiła sobie cel, który za wszelką cenę chciała osiągnąć. ”To miała być moja pierwsza olimpiada, a oni mi ją zabrali.” – dodała z żalem.

Dołączył do niej mąż

Cimanouska w rozmowie z GW przyznała, że nie wiedziała o podjęciu przez męża błyskawicznej decyzji o ucieczce z Białorusi. Dowiedziała się o tym, kiedy był już na Ukrainie, gdzie początkowo znalazł schronienie. Polska zaproponowała, aby Arseń Zdaniewicz dołączył razem z dzieckiem do lekkoatletki, która pozostanie w naszym kraju. W czwartek sprinterka potwierdziła, że mąż jest już razem z nią w Warszawie. Teraz czekają ich rozmowy i plany na temat dalszej kariery Chrysciny oraz życia rodzinnego i pracy jej męża w Polsce.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Donald kaput 07.08.2021 18:22
Komentarz zablokowany

OSTATNI MOCHIKANIN Z POLINU HA AH AH KRAJU KLERU PEDALSTWA I PEDOFILII ORAZ POPŁUCZYN HA HA AH 07.08.2021 16:25
takich pożytecznych idiotek z tinc tanków jest sporo po tej stronie góry synaj h aha ha zreszta to tylko teatr ha ah ah dla gawiedzi ha ah ah 10 kwietnia wierchuszka moSSadu własnie z białorusi nadzorowała akcje pod kryptonimem :::BRZOZA" I SMOLEŃSKA MGŁA AH AHA H KABARET

Dyl 07.08.2021 09:04
Jakoś wcześniej nie miała oporów aby reprezentować Białoruś pod flagą Łukaszenki na olimpiadzie i na koszt państwa szlifować formę w Austrii. Nic dziwnego, że skoro nie zdobyła kwalifikacji w swojej specjalizacji, to chcieli ją wykoprzystać do innego biegu. To jest normalne i były tego przypadki nawet w polskiej reprezentacji. Nie słuchała trenerów, to chcieli ja odesłać. Wcześniej mówiono, że to ona poprosiła Polską ambasadę o pomoc, a teraz okazuje się , że to zbawcy świata z PiS zaproponowali pomoc, bo nadażyła się okazja aby dowalić Łukaszence. Scenariusz grozy, jak to chronili ją przed siepaczami Aleksandra powala na kolana. Wszystkie loty pasażerskie z Japonii do Europy wiodą nad Rosją. Z uwagi na olimpiadę, nie ma możliwości zdobycia biletu z marszu na lot. Najwidoczniej trafiły się wolne miejsca do Wiednia, a stamtąd do Warszawy. Akcja była tak tajna, że wszyscy wiedzieli, że lot będzie wiódł z przesiadką w Austrii. Babcia tej sportmenki trafi do łagru, bo wnusia powiedziała, że to ona kazała jej nie wracać. Mąż z dzieckiem uciekł , a tak naprawdę to po prostu wyjechał z tej reżimowej Białorusi na Ukrainę, bez jakichkolwiek problemów. he,he. Coś mi się zdaje, że to piękna akcja, tyle, że nie polskich służb, ale białoruskich, i to na koszt polskiego podatnika. Jedynym przewoźnikiem organizującym bezpośrednie połączenia lotnicze z Tokio są Polskie Linie Lotnicze LOT. Wyloty odbywają się ze stołecznego Lotniska Chopina na lotnisko Tokio Narita w środy, piątki i niedziele. Czas podróży do Tokio wynosi 11 godzin. - https://book.lot.com/web/lot-airways/avail2?id=955f7427504c417e95bd717c9b70b7ce - https://book.lot.com/web/lot-airways/avail2?id=87c09e90804d4e5c9a3911947584738f - https://book.lot.com/web/lot-airways/avail2?id=07aa6609eb104a2588429786a136a7f5

Polska dyktatura groźniejsza 07.08.2021 07:25
A polskich pływaków wywieźli do Polski i to sześciu od razu. Za to europoseł Czarnecki nie do ruszenia.

Co kraj to obyczaj 06.08.2021 23:11
Polskich pływaków, i, to aż sześciu od razu, wywieźli bez problemu do Polski. Polacy to karny ludek. Łba nie podnosi. Nowy ład już z nich zrobił niewolników. A poseł Czarnecki z grupą 1000 działaczy i polityków na olimpiadzie. Byli na Fudżi.

Aleksiej 06.08.2021 21:31
Backa dorwie ja jak Protasiewicza.to tylko kwestia czasu

Teresa 06.08.2021 16:08
Bardziej jak w kryminalnym filmie tylko mam nadzieję inne zakończenie.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaMrówka
Reklama
Reklama