Zapraszamy do zapoznania się z naszym raportem – O czym szumią gazety władzy?
Gminy dosyć chętnie inwestują w wydawanie prasy, która czasem trafia do skrzynek pocztowych mieszkańców, a czasem do lokalnych sklepów, przychodni, przedszkoli itd. Idea wydaje się słuszna - można w ten sposób informować mieszkańców o ważnych sprawach. Czy rzeczywiście tak się dzieje? Czy mieszkańcy przeczytają w takiej gazecie o problemach, z którymi nie radzi sobie wójt, czy będzie to raczej historia sukcesu? Postanowiliśmy sprawdzić, czy w takich periodykach jest miejsce na głos mieszkańców czy opozycji.
Być może 2021 rok stanie się przełomowy dla zrozumienia, dlaczego gazety i inne media prowadzone przez samorządy demolują polską demokrację. A powodem stanie się nie to, co w nich się pisze, ale historia przejmowania wydawcy gazet regionalnych Polska Press Grupa przez spółkę Polski Koncern Naftowy ORLEN SA. Skarb państwa posiada 27,52% akcji w spółce. To może się wydawać niewiele, ale to właśnie Skarb Państwa ma decydujący wpływ na obsadzanie stanowisk, gdyż skupia najwięcej akcji i zgodnie ze statutem ma uprzywilejowaną pozycję decyzyjną (Statut z 5 czerwca 2020, § 7 art. 11) i w efekcie kontrolę nad spółką. Daniel Obajtek - prezes PKN Orlen jest człowiekiem tak blisko związanym z partią rządzącą w Polsce, że typowany był nawet na premiera RP. Natychmiast po przejęciu spółki medialnej wprowadził do jej zarządu Dorotę Kanię - dziennikarkę związaną z mediami prywatnymi korzystnie naświetlającymi działania władzy. Wprawdzie w momencie pisania raportu przejęcie spółki zostało wstrzymane przez sąd, wskutek skargi Rzecznika Praw Obywatelskich, ale losy tej sprawy nie są znane ani pewne.
(...)
Dziś trudno się pozbyć wrażenia, że sytuacja na rynku medialnym jest oceniana według sympatii politycznych. A powinna być oceniana według standardów, które obowiązują w państwie prawa.
(...)
Dziś gazety władzy stanowią element znany lokalnym społecznościom. Wielu mieszkańców jest zadowolonych z ich istnienia. Piszą przecież także o tym, co się dzieje w szkołach i przedszkolach, domach kultury, na dożynkach. Można zobaczyć na fotografiach swoje dziecko, siebie, swoich znajomych. Jednak cena, jaką płaci za to lokalna demokracja, jest ogromna. I skoro widzimy tę cenę na poziomie ogólnopolskim, to powinniśmy jako społeczeństwo oczekiwać rozwiązania sytuacji gazet lokalnych prowadzonych przez lokalne instytucje.
Dlaczego piszemy o cenie, którą płaci demokracja? Po pierwsze istnienie gazet prowadzonych przez samorządy czy podległe im jednostki, nie ma podstawy prawnej. A przecież, zgodnie z Konstytucją „Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa.” (Art. 7.). Czyli władza publiczna może robić tylko to, do czego ma upoważnienie ustawowe.
(...)
Gazety władzy udają bowiem coś, czym nie są. Udają prasę, ale nie spełniają standardu oczekiwanego od prasy. Autorzy artykułów często nie są dziennikarzami, a urzędnikami, jeśli jest to gazeta prowadzona bezpośrednio przez urząd – a takich jest wedle uzyskanych przez nas wcześniej danych 61%, często są to pracownicy działów promocji, co dobrze oddaje zadania, jakie są stawiane przed gazetami władzy. W 33% są to pracownicy samorządowych instytucji kultury. Osoby te może są bardziej niezależne od wójtów, burmistrzów czy prezydentów niż ich bezpośredni podwładni, ale tylko zgodnie z prawem.
W Polsce obowiązują zwyczaje niekoniecznie zgodne z prawem, trudno zatem uznać, że są to osoby wolne od autocenzury. Jaki te osoby miałyby powód, by powiedzieć, że mieszkańcy są z czegoś niezadowoleni, w gminie istnieją jakieś pola konfliktu, jakieś pomysły władzy się nie udały? Czytając część nadesłanych nam w 2018 roku gazet, nie mogliśmy czasem pozbyć się wrażenia, że w wielu miejscowościach bardzo chcielibyśmy zamieszkać. Tymi miejscowościami rządzili przedsiębiorczy, nowocześni burmistrzowie albo dobrzy i przyjaźni wójtowie. Gospodarskim okiem patrzyli na swoje trzódki mieszkańców.
I choć brzmi to niegroźnie, jest bardzo szkodliwe. To oswoiło społeczeństwo z działaniami niezgodnymi z prawem. To nam wywróciło rozumienie roli władzy i mediów.
Cały raport tu:
Napisz komentarz
Komentarze