Sprawa jest tak oczywista, że prokurator nie powinien mieć problemu ze sformułowaniem zarzutów. Tym bardziej, że ostatnio w artykule czarno na białym przedstawiliśmy dowody. Najwyraźniej jednak zastępca Mieczysława Sawaryna chce udowodnić, że czarne jest… białe.
-Umowa została skutecznie zrealizowana. Proces projektowania był dłuższy niż zakładano z przyczyn nieleżących ani po stronie gminy Gryfino, ani wykonawcy - ocenia subiektywnie Tomasz Miler.
Tylko że to same władze Gryfina, ogłaszając przetarg, określiły za każdy dzień opóźnienia kary umowne (m.in. akceptacja tych warunków umożliwiła wygraną jednej z pracowni). Więc z kary za nieterminowość się należały i pieniądze do gminy powinny wpłynąć.
Proces projektowy zakończył się uzyskaniem stosownych pozwoleń na budowę – twierdzi Tomasz Miler. -Nie mam wątpliwości, że wszystko jest w porządku – dodaje zastępca Mieczysława Sawaryna.
Jednak mówiąc o stratach nie zataja jednej rzeczy, o której trzeba w tym momencie powiedzieć: część „stosownych pozwoleń” wzięła na siebie gmina, wyręczając wykonawcę, któremu potem zapłacono publicznymi pieniędzmi. I tym też powinien zająć się prokurator.
O zubożeniu gminy pisaliśmy tu:
Aktualizacja 18.10.2020 r.: W drugiej połowie października otrzymujemy pismo – sprostowanie nadesłane przez burmistrza Mieczysława Sawaryna i zastępcę Tomasza Milera. Jest ono opublikowane tu: https://www.igryfino.pl/artykul/31109,gmina-nie-darowala-kary-bo-jej-nie-naliczyla-sprostowanie-burmistrza
Napisz komentarz
Komentarze