-Pojechałem z Gryfina ulicą Armii Krajowej w stronę Chwarstnicy. Nie powiem gdzie są te grzyby, ale jak się zapuściłem, to odnalazłem się na drodze Banie - Gryfino. Jeszcze musiałem stopa zatrzymać. A żona jak się ucieszyła, że mnie zobaczyła! - opowiada gryfinianin.
Ta historia dobrze się skończyła. Według danych z policji spory odsetek grzybiarzy wypuszcza się na zbiory w tereny, których nie zna i bez towarzystwa innych osób. Ponadto większość grzybiarzy nawet nie informuje swoich najbliższych, gdzie idzie i o której godzinie można się ich spodziewać w domu. Podobnie było właśnie w tym przypadku.
Napisz komentarz
Komentarze