Granice nie są zamknięte tylko przymknięte. Dzięki szybkiej decyzji rządu (szybszej niż w przypadku większości państw Unii Europejskiej) uratowano przed koronawirusem nie tylko pogranicze.
My mieszkający na pograniczu wiemy, że od samego początku ogłoszenia stanu epidemii koronawirusa i zmian na granicy (15 marca 2020 r.) przez czynne przejścia przejeżdżają tranzytem samochody i przechodzą ludzie w obydwie strony. To nowa sytuacja dla mieszkańców strefy przygranicznej. Wielu z nas pozostaje w domu, więc postanowiłem przekazać, jak wygląda obecnie granica.
Pierwszy incydent miał miejsce w Osinowie Dolnym. Tam byłem świadkiem sytuacji, gdy od niemieckiej strony do pojemników z piaskiem, ustawionych na przejściu, podszedł pewien człowiek. Wtedy z radiowozu szybko wyszedł policjant, zareagowało także dwóch uzbrojonych żołnierzy. Przegonili robiącego zdjęcia. Potem i ja podchodzący od polskiej strony usłyszałem, że nie można robić zdjęć, ponieważ „zakazała wyższą rangą funkcjonariuszka straży granicznej”. Przedstawiłem swoje prawa, ale z doświadczenia choćby na granicy afgańskiej wiem, że z ludźmi uzbrojonymi w karabiny nie dyskutuje się.
Kolejna sytuacja miała miejsce w Krajniku Dolnym. Tam też rejestrowałem, jak funkcjonuje przejście graniczne. Podszedł do mnie z długą bronią żołnierz, który zakazał robienia zdjęć. Gdy protestowałem, żołnierz „odesłał” mnie do swego dowódcy. I nie pomogły tu tłumaczenia, że ja nie mam zwierzchnika .
Kolejnego dnia zadzwonił rzecznik prasowy wojska aby mnie zapytać co robiłem w pobliżu przejścia. Dlaczego rzekomo "z ukrycia" robiłem zdjęcia? Żołnierze niby mieli się skarżyć…. Przedstawiłem prawa, jakie ma dziennikarz. Na szczęście nie były one kwestionowane. Ale to, że mi utrudniano i w końcu zabroniono robić zdjęcia, to fakty. A tę rozmowę przez telefon odebrałem jako próbę nacisku, przynajmniej na początku.
Ostatni raz incydent z zakazem robienia zdjęć na granicy przydarzył mi się przed otwarciem granic Schengen. W 2007 r. w Słubicach musiałem skasować w aparacie zdjęcia, które zrobiłem na moście. Kazał mi to zrobić i dopilnował tego ówczesny niemiecki pogranicznik (dziś już ta służba nie istnieje). Sytuacja na granicy podczas epidemii koronawirusa w 2020 r. cofnęła mnie do tamtych wspomnień...
Napisz komentarz
Komentarze