Na trawnikach przy ul. B. Chrobrego pojawiły się siatkowe i nie tylko siatkowe płotki. Będą „strzegły” zasadzone żywopłoty.
Na targowisku miejskim w godzinach przedpołudniowych sporo ludzi. Z jadalną zieleniną i owocami czynne są tylko trzy stragany. Kwiatów ogródkowych, balkonowych za to mnóstwo. Ceny wszędzie jednakowe. Starsi gryfinianie pamiętają, jak to się biegało od straganu do straganu. Ceny bywały różne, a i potargować się było można. Teraz wszystko pod sznurek. Są jeszcze alejki z ubraniami, stragany asortymentem do kuchni i innymi różnościami. Wygląda na to, że zapowiedzi dotyczące targowiska z prawdziwego zdarzenia trzeba już między bajki włożyć. Czasem pojawia się przy rynku kobieta z twarogiem, mlekiem, śmietaną. Jednak nieczęsto można zrobić takie zakupy.
W lecznicy przy ul. Łużyckiej dr Tomek Wawryniuk pomaga kici, która nie zdążyła uciec przed nadjeżdżającym samochodem. Niestety, będzie musiała jutro pojechać do Szczecina na prześwietlenie. I znowu westchnienie. Tyle lat, a rentgen tak by się przydał.
Z informacji od pana doktora wiem, że obecnie pojawia się sporo pacjentów z problemami skórnymi, z alergią. Pacjentami są również przyprowadzane przez Straż Miejską zwierzaki, które przeszkadzały właścicielom w podróżach urlopowych. Człowieku, przecież wiesz, że jak świat światem każdego roku jest czas urlopów i na ten czas ani kot, ani pies, ani żaden zwierzak nie zamieni się w pluszaka. Myśl, jeżeli choć trochę potrafisz. Zwierzę to nie pudełko zapałek, które można wyrzucić.
I jeszcze prośba: to naprawdę żaden kłopot wystawić przed blok miseczkę z wodą dla fruwającej i czterołapej czeredy. To tylko miska wody. Potrafi ją wynieść nawet dziecko. Uczmy empatii, obowiązku i zaspokajania najważniejszych potrzeb tych, co obok nas żyją.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze