A przed biblioteką 9 czerwca 2018 r. kolorowo, indiańsko i tłoczno. Łuki, tomahawki i strzały, wspaniałe indiańskie stroje.
- Wielki Wódz i Szaman ogłaszają: od tej chwili zapominacie swoje imiona. Losujecie te najprawdziwsze indiańskie. Antek będzie Rączym Koniem, Hania Poranną Gwiazdą.
Kolory i wojenne, i radosne. Zależy jakie Gosia Ragan na buziach wymaluje. Ela Narzekalak przygotowuje totemy i „łapacze snów”, a Kasia Pawlak już w myślach opracowuje rytmy taneczno-wojenne.
Przejęci rodzice zostawili materace, śpiwory i swoje dzieci zamienione w członków plemion Apaczy, Komanczów czy Siuksów. Odchodzili do domu, dając w prezencie swoim dzieciom indiańską noc, a sobie postanowienie przeczytania chociaż kilkunastu stron książki Karola Maya i w wyobraźni zobaczyć pędzące konie i usłyszeć prawdziwy indiański okrzyk. Troczę baśni, trochę prawdy. Rankiem w niedzielę skończyła się ciekawa noc. Niewyspani rodzice i wcale niezmęczone dzieci.
Mariuszowi Kiełtyce na pewno nie można zarzucić braku pomysłów i kochania tego co robi. Czy prawdomówni Indianie to wszystko docenią?
TWS
O Indiańskiej Nocy Bibliotek w Gryfinie napisaliśmy także tutaj:
http://www.igryfino.pl/wiadomosci/28491,byli-szybcy-dzielni-i-bezszelestni-podczas-indians
Napisz komentarz
Komentarze