Udałam się do naszego Urzędu Miasta celem zasięgnięcia informacji w tej sprawie. A tu nie wygląda to tak różowo, niestety. Już w drzwiach pani bardzo podejrzliwym wzrokiem zmierzyła mnie z zapytaniem: A czy to na pewno nie pani koty????". Nie wiem jak mam to udowodnić?! Zaprosiłam do siebie na wizję lokalną.... Ale i tak nic z tego nie wyszło, gdyż pani poinformowała mnie, że kastracji kocurów nie refundują. A dlaczego? A to dlatego, że trzeba im zapewnić… odpowiednią karmę. Ha ha ha! Odpowiednia karma jest znacznie ważniejsza, niż rozmnażające się w nieskończoność koty? Wygląda na to że gruby bezdomny kot to dla tej urzędniczki przykry widok.
Zwracają tylko za sterylizację kotek. Niestety nie tak łatwo jest złapać bezpańską kotkę i jeszcze przetrzymać w domu po zabiegu dopóki szwy się nie zagoją. Generalnie zakłada im się kołnierze ochronne, wtedy absolutnie nie mogą przebywać na wolności.
Poinformowano mnie, że są osoby zajmujące się tymi sprawami, mające przyznane tereny do opieki. Miesiąc temu podałam więc swoje dane, nr tel. I ktoś miał się ze mną skontaktować w tej sprawie.
Do dziś zero odzewu... Jednym zdaniem taka pomoc do kosza!
czytelniczka igryfino (imię i nazwisko do wiadomości redakcji)
Napisz komentarz
Komentarze