Wchodząc do sklepu usłyszałam, jak kasjerka kilkakrotnie dzwoni po pomoc aby otworzono drugą kasę. Ludzie stoją, bulwersują się i chociaż pani kasjerka alarmuje, to nikt na wolną kasę nie przychodzi.
Pomyślałam, że może pracownice sklepu są zajęte i należy się zrozumienie. Jednak stojąc przy regałach z wodą, wraz z koleżanką słyszałyśmy, jak inna kasjerka wypowiada słowa: „No co, ona potrzebuje pomocy? Bo co? Bo kolejka do alkoholu? No to niech szybciej rusza rączkami!". Chciałabym tylko zaznaczyć, że równie dobrze ta pani zamiast stać i obgadywać koleżankę, mogłaby się ruszyć i pójść jej pomóc. Przecież ona też tam jest pracownikiem i niczym specjalnym się nie wyróżnia, by traktować ją inaczej. Ale lepiej chyba było stać, patrzeć na zdenerwowanych klientów i obgadywać, zamiast wziąć się do pracy.
Rozumiemy, że w każdej pracy zdarzają się przypadki tzw. plotkowania. Ale szanujmy się. Poszłyśmy zgłosić pani kierownik zaistniałą sytuację. Usłyszałyśmy: „Rozumiem, że była kolejka i faktycznie nikt nie powinien tak mówić. To znaczy mógł pomyśleć, ale nie powiedzieć na głos".
Okazało się, że pani kierownik dobrze wiedziała o jakie słowa chodziło, gdyż tamta sprzedawczyni wypowiedziała je prawdopodobnie do niej samej. Tylko dlaczego pani kierownik nie zareagowała właśnie w tamtej chwili? No ale oczywiście kierowniczka powiedziała nam, że porozmawia z panią, która tak mówiła i zwróci jej uwagę.
Nie zmienia to jednak faktu, że pani, która nas później obsługiwała, wyglądała na przygnębioną. I wcale się nie dziwię.
Czytelniczka igryfino
Napisz komentarz
Komentarze