Gryfinianie w sobotę 6 stycznia 2018 r. żałowali, że plac Barnima w Gryfinie, tuż obok kościoła NNMP nie jest nieco większy. Tłumy jakie przyszły świętować spotkanie z Trzema Królami ledwie mogły się pomieścić. Na głowach obecnych obowiązkowe korony. To na cześć każdego z mędrców-królów. Księża Stanisław Helak i Piotr Szatkowski byli w swoim żywiole. Zaintonowane przez księży kolędy najpierw cicho, potem brzmiały coraz głośniej. I rozśpiewał się tłum na placu.
Pojawiły się dziwne postacie na szczudłach, chorągwie gotowe do marszu, a na scenie rozśpiewana Wełtynianka. Za kapelą z Wełtynia na scenie zjawiły się „Gardnianki”. I zrobiło się na placu nie tylko tłumnie, ale też radośnie i tak wspólnie, swojsko.
Wkrótce na scenie zjawiły się aniołki, co zwiastowało zbliżające się tradycyjne jasełka. Pastuszkowie, król Herod, no i diabeł. No a jak diabeł, to i ogień musiał być. I był! Tańczący z płomieniami czarcik kolorowymi dymami, jak na złe moce przystało owiewał, przypominając zebranym, że ogień jest gorący.
Po atrakcjach czas było uformować - jak obyczaj każe - królewski orszak. Długi jak wąż, wyruszył w kierunku nabrzeża, gdzie przy nurtach Odry się zatrzymał. Tam uczestnicy obejrzeli następne ogniste popisy.
Potem orszak ruszył w drogę do kościoła, gdzie wierni mogli obejrzeć drugą część jasełek. Po przedstawieniu odprawiona została msza św. Gospodarz parafii ks. Stanisław Helak podziękował za pomoc m.in. burmistrzowi Mieczysławowi Sawarynowi, Gryfińskiemu Domowi Kultury, Caritasowi, kapelom oraz wszystkim zaangażowanym w organizację „królewskiej” uroczystości, a przede wszystkim tym, którzy przyjęli zaproszenie i przyszli.
Uroczystość bardzo się udała. Piękna pogoda skusiła mieszkańców Gryfina do wyjścia z domów. Widać, że gryfinianom brakuje wspólnych spotkań, wspólnego śpiewania, dzielenia radości. I myślę, że wszyscy obecni na placu od dzieci do tych bardzo dorosłych dziękują księżom za to pół-święte pół-zabawowe spotkanie.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze