Wczorajszy widok pomieszczenia Towarzystwa Miłośników Historii Ziemi Gryfińskiej mógł przyprawić o zawrót głowy. Tylko ktoś kompletnie pozbawiony wyobraźni nie mógłby zrozumieć ile czasu i jakiej pracy wymaga przygotowanie do przeprowadzki takiej ilości eksponatów. Karton na kartonie, pudło na pudle i tylko parę osób - członków Towarzystwa. Chciałoby się zapytać gdzie są ci przeważnie niewiele robiący, a wiecznie niezadowoleni i krytykujący.
Szczytem głupoty popisała się pewna osoba, zastanawiająca się czy ktoś czasem… nie wywiezie któregoś eksponatu za granicę! Czy ktoś przyszedł zapytać: A może wam pomóc w pakowaniu i przymusowej przeprowadzce? Dobrze, że chociaż można liczyć na strażaków.
Pamiętam, jak powstawało to muzeum, ile radości sprawiał każdy zdobyty przedmiot, ile starań wymagało pozyskanie pomieszczenia na spełnienie marzeń o tym, by Gryfino miało chociaż malutkie muzeum i jaka była radość, że staje się ono coraz bogatsze w zbiory.
Dlatego trudno się dziwić tym wszystkim pracującym dziś przy kolejnej przeprowadzce, że jest przykro słuchać bzdur na temat TMHZG. Ma się wrażenie, że wielu z tych „plotkarzy” nie ma pojęcia na jakich zasadach działają stowarzyszenia.
Proszę Państwa, członkowie stowarzyszeń, w tym TMHZG, poświęcają swój czas, nikt im za to nie płaci, a często jeszcze dorzucają swój grosz. Nie podaję ani imion, ani nazwisk tych społeczników. Znamy ich. Znamy ich pracę. Oni oczekują od nas gryfinian tylko jednego - dostrzeżenia ich pracy i zaangażowania, czasami słowa „dziękujemy” i zainteresowania tych osób, którym przede wszystkim powinno zależeć na tym aby muzeum trwało i rozwijało się.
Cóż, na razie jest przykro….
TWS
Napisz komentarz
Komentarze