- Cała historia ze zdobywaniem pieniędzy i kiermaszami na rzecz Maksa to ogromna zasługa chrzestnych Maksymiliana i Nikodema. Agata Szura oraz Magdalena Krynicka nie tylko sprzedawały ciasta i przetwory. Wcześniej całe dnie piekły słodkości, organizowały wszystko i dopinały na ostatni guzik aby ten kiermasz w ogóle mógł się odbyć. Wszystkie wypieki to suma pracy wielu osób: Agaty Szury, Magdy Krynickiej, Emilki Obłozy, Ewy Urbańskiej oraz Pauliny Chojnackiej.
Mateusz Łuszczak przygotował grafikę na plakaty, które dobra dusza - drukarz z nazwiska mi nieznany wydrukował i dostarczył na miejsce za zwykłe ale bardzo wdzięczne dziękuję. Sesję zdjęciową na plakaty przygotowała nam Emilka Pastuszek, która również nie chciała za to pieniędzy.
Podziękowania należą się również drużynie "ODRA". Chłopaki, jesteście wielcy ????
Otrzymaliśmy również pomoc naukową w postaci darmowych korepetycji z matematyki od cudownej sąsiadki pani Sławomiry.
W akcję zbierania i wpłacania pieniędzy włączyło się tak wielu ludzi, cioć i wujków - tych prawdziwych i przyszywanych, sąsiadów oraz mieszkańców Gryfina - tych znanych nam, ale i całkowicie obcych. Wiele wpłat otrzymaliśmy z Wrocławia, za co dziękujemy Natalii oraz wielu znajomym, którzy pragną pozostać anonimowi.
Nieoceniona była również pomoc portalu igryfino, bo to dzięki tym dziennikarzom wpłaty na pomagam.pl nabrały rozpędu. Pani redaktor z igryfino należą się podziękowania za zaufanie, zaangażowanie i wiarę w nas.
Pomimo tego, że jestem optymistką, nie spodziewałam się aż takiego odzewu i pomocy - mówi nam Agnieszka Łuszczak.
Dla wielu osób historia Maksa Łuszczaka z Gryfina chorego na skośnogłowie jest znana. Dzięki wielu osobom wpłacającym pieniądze na konto, udało się zebrać pieniądze na kask i na pierwszą wizytę kontrolną w Krakowie.
Niestety to nie koniec kosztów. Wizyty w Krakowie co 4 tygodnie kosztują dość dużo dla rodziny Łuszczaków. Tych wizyt potrzeba jeszcze co najmniej 4, w zależności od tego, jak szybko główka Maksa będzie się korygowała.
Pobyt w Krakowie to nie tylko wizyty, to dojazd i powrót 1300 km, to również 2 doby w hotelu, dlatego każda wizyta to prawie 2 tysiące zł. Na wizyty w krakowskiej klinice i leczenie potrzeba jeszcze 6 tysięcy. Rodzina Maksa nie przewidziała takich kosztów. W związku z tym musiała ponownie edytować kwotę zbiórki na https://pomagam.pl/686e8bzp
Pani Agnieszka Łuszczak w rozmowie z nami przeprasza i przyznaje, że czuje się bardzo niekomfortowo ze świadomością konieczności ponownego proszenia o pomoc.
My oczywiście wierzymy, że i tym razem Państwo nie zawiodą i wspomogą w leczeniu Maksymiliana i Nikodema Łuszczaków.
Liczy się każda złotówka. Wpłat można dokonywać tutaj:
Napisz komentarz
Komentarze