W niewielkim lasku dziwnie czary dziać się zaczęły. Ni to czas dzisiejszy, ni to dawne dzieje. Krąg w kręgu, a w każdym inna „rzecz” się działa. Dziwna muzyka i nierealne postacie. Lampiony widzom drogę znaczyły, by mogli w legendy i baśnie ząbkowickie się „wtopić” i o dziwnych, dawnych dziejach posłuchać.
Widowisko jak bajka i tylko żal, że odbyło się tylko jedno i nie będzie powtórzone. Noc sobótkowa jest bowiem jedna w roku. Reżyser, scenarzysta, wykonawcy włożyli ogrom pracy, serca, chęci i wiary w to, że ci, którzy przyjdą, wyjdą zaczarowani i oczarowani przeżytą chwilą.
Szkoda, że widzów przyszło niewielu. Może za późna godzina? Ale owo widowisko nocy potrzebowało, chociaż komary, niestety, dawały się mocno we znaki.
Ognisko przygasało i tylko gdzieś w dalekim, nieznanym lesie kwiat paproci na szczęśliwca czeka w sobótkową noc.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze