Zaglądam do pomieszczeń introligatorni, gdzie obecnie „króluje” Stanisław Suzynowicz, a wraz z nim przeróżne urządzenia nieodzowne przy oprawianiu książek, dokumentów czy roczników gazet. Dziwne imadła, przycinki, przyciski i ciężarki pomagające ze starej książki zrobić prawie nową. Są również nieodzowne nożyczki, nici, noże i dużo kleju. Jest również specjalny kolorowy papier, czyli materiał służący jako okleina na książkowe okładki. Jest nawet specjalna szafa na kartonowe arkusze.
- Introligator to przede wszystkim osoba, która musi kochać to, co robi i myśleć, bo książka zawsze wymaga myślenia. Do każdej książki, która powinna otrzymać „nowe życie” trzeba podchodzić indywidualnie. Introligator powinien mieć nie tylko zdolności manualne (odziedziczyłem je po ojcu), ale też rozumieć maszyny, z którymi się pracuje. Kolejne cechy to dokładność, precyzja i nie tylko zdolności, ale również wyczucie i dusza artystyczna – opowiada o swej pracy Stanisław Suzynowicz.
Spod ręki pana Stanisława nawet te bardzo zniszczone księgi zamieniają się na prawie nowe. Czasem udaje się na okładkę nowej przenieść chociaż skrawek ze starej, co jeszcze bardziej przydłuża jej życie. Są także księgi, które potrzebują złotych, pięknych liter podkreślających ważność danego woluminu.
Mimo że gryfińska introligatornia jest niewielka, każdy może skorzystać z jej usług.
Szanowni Państwo, na pewno w waszych domach wśród innych książek leżących na półkach są te z dawnych lat, np. ulubiony tomik poezji, śpiewnik stary jak świat, księga którą chce się zostawić pokoleniom, a która rozlatuje się w rękach. Naprawdę warto ratować to, co się lubi. Wasze życzenie będzie spełnione - książka dostanie nowy grzbiet, nową szatę i nową energię, przekazaną wraz ze swoją pracą przez człowieka, który w zasadzie przez przypadek został introligatorem.
Drogę do Biblioteki Publicznej w Gryfinie przy ul. Kościelnej znacie.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze