Obecnie Cech Rzemiosł Różnych w Gryfinie nie ma w swoim „spisie” zakładu introligatorskiego świadczącego usługi dla ludności na terenie Gryfina. Co wiec ma zrobić posiadacz książki, w której każda kartka „fruwa” albo lektura jest już tak zniszczona „zaczytaniem”, że potrzebny jest jej natychmiastowy ratunek?
Porzekadło „Kto pyta, nie błądzi” zaprowadziło mnie do gryfińskiej Biblioteki Publicznej, do dyrektorki Sylwii Mencel.
-Owszem, obecnie jest u nas może nie zakład poligraficzny, ale mała pracownia introligatorska zabezpieczająca przede wszystkim nasze potrzeby. Istnieje ona ładnych parę lat i gryfinianie na pewno pamiętają utalentowanego introligatora z „duszą” Józefa Kłodę czy Stanisława Stolca. Był to czas, w którym w szkołach zawodowych istniały klasy przygotowujące do zawodu introligatorskiego. A o takiego zawodu oprócz zdolności manualnych, wymaga się również artystycznego wyczucia - opowiada dyrektor Sylwia Mencel.
Napisz komentarz
Komentarze