Historia Stanisława Koziołczyka zaczyna się wraz z powstaniem elektrowni Dolna Odra. Mianowicie do Gryfina przyjechał w 1974 z Malborka. I zaczął, jak wiele osób w tym czasie, pracę w Dolnej Odrze. Przyrodą interesował się od dziecka, jednak praca nie pozostawiała wiele czasu na podglądanie przyrody. Dopiero przejście na emeryturę pozwoliło panu Stanisławowi na obserwacji tego co fruwa i łazi po ziemi.
-Czas szybko leci, nawet się nie obejrzałem jak pewnego ranka nie musiałem iść do pracy. Wokół mnie powstała nagle pustka, którą trzeba było jakoś wypełnić Nowej pracy nie mogłem znaleźć. Nikt nie chciał przyjąć emeryta. Wziąłem rower, wędkę i ruszyłem w plener – opowiada Stanisław Koziołczyk. -Siedząc tak nad wodą i jeżdżąc po lesie obserwowałem, co się dzieje w przyrodzie. A działo się tam wiele ciekawych rzeczy! Ludzie odeszli od przyrody. Patrzą i nie widzą jak ciekawy toczy się obok nich świat. Pomyślałem, że warto byłoby to piękno zatrzymać. I tak zaczęła się moja historia z fotografią. I ptakami – wspomina p. Stanisław.
Ciekawe opowieści
Stanisław Koziołczyk ma do opowiedzenia wiele historii ornitologicznych.
-Na jednej ze swoich wędrówek usłyszałem dziwny, niedochodzący z drzew, a z ziemi krzyk ptaka. Poszedłem szukać i zobaczyłem orła złapanego w sieć. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom! Tylko kompletny idiota mógł coś takiego zrobić! Z trudem udało mi się rozplątać sieć i uwolnić tego pięknego ptaka – opowiada pan Stanisław.
Tego typu historii ma wiele.
-Obserwowałem kiedyś jak kuna podkradała się do gniazda najprawdopodobniej kawki. Nagle zjawiło się cale stado wron, srok i kawek. Podniosły taki wrzask nad gniazdem, że przegoniły kunę. Co za solidarność w biedzie! Kocham las - jest piękny o każdej porze, kocham jego mieszkańców. Obserwuję pajęczynę z kroplami rosy, a na niej pająka polującego na muchę. Albo mysikrólika, który tak dziwnie kwili w okresie godowym, albo małego niebieskiego zimorodka polującego na ryby. W powietrzu i na ziemi można zobaczyć przedziwny świat.
Uchwycić przyrodę w obiektywie
-Staram się uchwycić to piękno swoim malutkim aparatem i tak bym chciał, żeby ludzie zaczęli szanować przyrodę i jej uroki. Coraz częściej daje się u nas zauważyć ptaki, które jakby przez pomyłkę przelatywały przez nasz kraj. Nie powinny się tu znaleźć. Wszystko się zmienia. Ale przyrody... żal – mówi pan Koziołczyk.
Stanisław Koziołczyk współpracuje z Greenpeace - światowym stowarzyszeniem chroniącym Ziemię.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze