Anis Amri został zabity w piątek ok. godz. 3 nad ranem. Zwrócił na siebie uwagę dwóch policjantów patrolujących teren niedaleko dworca kolejowego w Sesto San Giovanni. Kiedy funkcjonariusze zatrzymali go do rutynowej kontroli i poprosili o dokumenty, Tunezyjczyk miał krzyknąć „Allahu Akbar!" (czyli „Bóg jest największy!”). Wyciągnął pistolet i zaczął strzelać. Policjanci odpowiedzieli ogniem. Anis Amri ranił jednego z funkcjonariuszy i rzucił się do ucieczki. Został zastrzelony przez włoskiego policjanta. Jak ustalili śledczy, poszukiwany trafił do Włoch z Francji.
Włoskie media podają, że Tunezyjczyk miał przy sobie broń, z której w Berlinie zginąłŁukasz Urban, kierowca zatrudniony w firmie transportowej Ariela Żurawskiego z Sobiemyśla pod Gryfinem. Poza tym na ciężarówce znaleziono jego odciski palców. Przy ciele Anisa Amriego nie znaleziono dokumentu tożsamości. Zidentyfikowano go na podstawie odcisków palców.
Dochodzenie jest kontynuowane, żeby ustalić czy zamachowiec miał pomocników i wspólników.
Napisz komentarz
Komentarze