Do „wyboru” poznańskiej firmy mającej opracowywać strategię marki Gryfina doszło w ubiegłym miesiącu. Sprawę wiceburmistrz konsultował z kolegami. Zaprosił m.in. redakcyjnego kolegę z Gazety Gryfińskiej. Spotkali się w dziwnym miejscu - na nabrzeżu, tak jeszcze niedawno krytykowanym przez Tomasza Milera.
Kiedy jednak doszedł do władzy, to nabrzeże w jego ocenie chyba nagle przestało być popękane. Strefa w Gardnie przestała być już „pod buraki”, a osiedle mieszkaniowe tylko ANR sprzedało dla inwestorów.
Aby wśród znajomych omówić sprawę dotyczącą budowania strategii marki gminy, wybrano „najdroższy kibelek” jak niedawno mówiono o Tawernie. Spotkanie zorganizował człowiek, który nie tak dawno, bo przed wyborami pisał o siedzibie patologicznej władzy, tak „dbając” o wizerunek miasta. Natomiast teraz, kiedy sam jest u władzy, korzysta z tych krytykowanych „zgniłych owoców” poprzedników i zaprasza m.in. kolegów aby omawiać wydatkowanie publicznych pieniędzy.
Napisz komentarz
Komentarze