Teraz w sylwestrowo-noworoczną noc na placu widać głównie gromady dzieciaków strzelających petardami. Tuż przed godz. 24, chyba z przyzwyczajenia, przyszło niewielu dorosłych, którzy stojąc na poboczach ulic spoglądali na różnokształtne rozbłyskujące na niebie światełka.
Byli również panowie policjanci. Nigdy bowiem nie wiadomo co komu może wpaść do głowy po nadwyżce szampana. A widok trzech patrolujących samochodów i to w jednym miejscu, w uliczce „pod nóżkami” to również gratka nie lada. No cóż, ktoś musi czuwać, gdy inni się bawią.
Powoli iluminacje poznikały w niebie. Strzały ucichły. Reflektory samochodów pogasły. Mam nadzieję, że policjanci mieli spokojną noc.
Czy wspólnych spotkań w sylwestrową noc żal? Trochę tak i trochę nie. Było wówczas fajnie. Szkoda jednak, że nie wszyscy potrafili to docenić. Po szampańskiej nocy pozostawały stosy śmieci, zniszczone ławki i porozbijane butelki oraz wydane pieniądze. Więc warto czy nie warto organizować miejskiego sylwestra na placu Barnima?
TWS
Napisz komentarz
Komentarze