To była świetna babska impreza. Dawno nie uczestniczyłam w takiej „tulipanowej”, rozśpiewanej i rozbawionej gromadzie. Śpiewały tercety, duety, zespoły i cała sala. Były również tańce, tyle że w miejscu, bo mała salka pękała w szwach, a i modę sprzed lat pokazano na ekranie. Nie zabrakło również bajkowego powrotu do dzieciństwa. Była cala rodzina królewska. W zabawie.
Obecność rodzaju męskiego prawie niewidoczna. Zupełnie prywatnie był z żoną wicestarosta. Zabrakło burmistrza i chociażby „na okrasę” jakiegoś pana radnego. Trudno. Nie, to nie.
Powoli świętowanie się skończyło i pozostał tylko wesoły powrót do domu. Ludzie chcą się spotykać. Chcą się bawić, śpiewać, wspominać i choć na chwilę uciec od codzienności. I znowu uparcie za wieloma powtarzam: zróbcie coś, „władze”. Chcemy miejsce na taką naszą, dla dorosłych, kawiarnio- galerię.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze