-Ogień poszedł od szafki elektrycznej – informuje nas Edward Klepejczuk. -Żałujemy, że nie mogliśmy więcej pomóc – dodaje. Gdy trzy lata temu płonął dom w sąsiedztwie, to również hydranty nie były sprawne. Okazuje się, że tak duża wieś jak Lisie Pole nie ma ani samochodu pożarniczego, ani remizy, ani sprawnych hydrantów.
Pożar strawił niemal doszczętnie jedno mieszkanie i całe poddasze. Drugie mieszkanie jest zalane, więc też nie nadaje się do zamieszkania.
Po ugaszeniu pożaru dalsze działanie strażaków polegały na rozbiórce części dachu, która uległa zniszczeniu oraz ewakuacji mienia z wnętrza budynku.
W akcji udział brały jednostki straży pożarnej ochotnicze i zawodowe. Najwcześniej byli strażacy z Lisiego Pola. Potem przyjechały jednostki z Gryfina, Nawodnej, Chojny, Brwic, Krzywina i Orzechowa. Na miejscu tragedii byli także: oficer operacyjny z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Gryfinie, policja, straż miejska, pogotowie energetyczne.
Napisz komentarz
Komentarze