W małej miejscowości Sitno w gminie Mieszkowice rozgrywa się dramat, który mógłby być scenariuszem sensacyjnego filmu. A niedawno był tematem reportażu w programie "Uwaga!" emitowanego w TVN. Poruszono także problem ukazujący bierność niektórych instytucji.
Zgłasza, że łamane jest prawo
-Jakiś czas temu złożyłem zawiadomienie do prokuratury w sprawie przemocy domowej za ścianą – mówi Zbigniew Oleszko, podkreślając, że nie zamierza milczeć wobec łamania prawa.
Stosunki sąsiedzkie szczególnie zaogniły się wtedy, gdy pan Zbigniew, będący zawodowym kierowcą zauważył, że córka sąsiadów jeździ bez prawa jazdy.
-Taka jazda bez uprawnień może doprowadzić do tragedii. A ona nic sobie z tego nie robi. Lekceważąc wszelkie przepisy, dalej jeździ autem, powodując zagrożenie nie tylko dla siebie, ale też dla innych uczestników ruchu drogowego! Widzę to nie tylko ja. Nie mogę milczeć i czekać, aż zdarzy się nieszczęście! - tłumaczy pan Zbigniew.
To on jest konfliktowy, nie my
Sąsiedzi pana Zbigniewa, opiekujący się wnukami, mają swoją interpretację zaistniałej sytuacji.
-Ja temu panu trochę pomogłem w remoncie, a później przerwał remont, pieniędzy nie dopłacił. Nieważne, nie mieliśmy umowy, nie dopominałem się tego. I od tego się zaczęło. A moja córka jest dorosła, robi co chce. Jak ją drapną, pójdzie siedzieć. To jej sprawa. Na razie jej nie złapali – opowiada mężczyzna dziennikarce TVN.
- Bezpodstawnie jestem oskarżana. A on wchodzi mi na pole. Szczy. Mam nagranie. Jego pies chodzi i tam sr... Albo on specjalnie wjeżdża nam na pole. Czy ja coś takiego robię? Nie. To jest uporczywe nękanie nas - stwierdza sąsiadka pana Zbigniewa.
Niewydolność instytucji
Oglądając reportaż ma się wrażenie, że niektóre instytucje są dość bezradne wobec problemów zgłaszanych przez pana Zbigniewa.
-Zawiadamiałem wiele instytucji: policję, prokuraturę, sąd, urząd miejski w Mieszkowicach, ale moje zgłoszenia są ignorowane – podkreśla bohater reportażu.
Pracownica Ośrodka Pomocy Społecznej w Mieszkowicach tak wypowiada się w programie TVN:
-Jakby w tej rodzinie była przemoc, to byłoby zgłoszenie. A jeśli ktoś zgłasza przemoc, to nie znaczy, że ta przemoc jest. To jest podejrzenie. Wtedy ktoś z pomocy społecznej jedzie sprawdzić i decyduje, czy jest przemoc, czy nie.
Na informację dziennikarki (której nawet nie zaproszono do gabinetu), że są nagrania potwierdzające dopuszczanie się aktów przemocy, pracownica mieszkowickiego OPS lekceważąco odpowiada:
- To nie jest moja sprawa.
Nagle odwraca się, obcesowo dając do zrozumienia, że to koniec rozmowy i odchodzi.
Konflikt z sąsiadami trwa od lat
Słuchając relacji byłych mieszkańców, można dostrzec, że historia z Sitna nie jest nowa. "Mieszkałam tam 20 lat i była tam kłótnia o wszystko" – mówi jedna z byłych lokatorek tego domu.
Pani Patrycja, która również zdecydowała się opuścić to miejsce stwierdza: "My nie mówimy, że się wyprowadziliśmy. My uciekliśmy".
W ciągu ostatnich trzech lat odnotowano aż 51 zawiadomień o problemach w tym budynku.
Jednak w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Gryfinie także nie widzą, że dzieje się coś złego. Wręcz przeciwnie.
-Wszystko jest w porządku. Rodzina zastępcza wywiązuje się ze swoich obowiązków. Nie ma tam niepokojących sygnałów, które byśmy zauważyli. Wpłynęło jedno pismo od sąsiada. Rodzina oświadczyła jednak pod odpowiedzialnością karną, że nie ma tam żadnej przemocy wobec dzieci. Koordynator częściej tam zagląda i jest większy monitoring tej rodziny – zapewnia w reportażu Monika Parzych-Malawska, zastępczyni dyrektorki PCPR w Gryfinie.
Nie da się zastraszyć
-W nocy, po emisji reportażu w TVN, nastąpiła próba zastraszania mojej osoby i zamknięcia mi buzi. Ktoś próbuje wywierać naciski, abym nie kontynuował postępowania związanego z naszymi sąsiadami. Na messengera otrzymałem z fałszywego konta taką wiadomość: „lepiej sie w sitnie nie pokazuj a tego kundla na zupe przerobie” [pisownia oryginalna]. Do wiadomości załączono zdjęcie mojego psa. Jednak moja determinacja do dążenia do prawdy jest silniejsza i nikt mnie nie zastraszy, nawet karalnymi groźbami – mówi stanowczo Zbigniew Oleszko. -Mam nadzieję, że dzięki mediom - TVN oraz igryfino instytucje podejmą odpowiednie działania i w końcu zareagują – dodaje mieszkaniec Sitna.
Reportaż TVN można obejrzeć tutaj:
Napisz komentarz
Komentarze