Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
wtorek, 3 grudnia 2024 18:39
Reklama

Złapali go za Odrą. Po spowodowaniu śmiertelnego wypadku uciekł, a teraz wpadł

Łukasz Ż, który miał doprowadzić do śmiertelnego wypadku został zatrzymany tej nocy. Ukrywał się w Niemczech. Kolejne informacje mogą spłynąć jeszcze dziś.
Złapali go za Odrą. Po spowodowaniu śmiertelnego wypadku uciekł, a teraz wpadł
Łukasz Ż. został zatrzymany w Niemczech

Autor: Policja (arch)

- Podejrzany Łukasz Tomasz Żak zatrzymany na terenie Niemiec – podała Prokuratura Okręgowa w Warszawie i dodała: - Kolejne zatrzymania na terenie Polski mężczyzn zamieszanych w pomocnictwo sprawcy wypadku.

Jeszcze w piątek śledczy mają podać na ten temat więcej informacji, bo otwartych pytań jest wiele. Żak, który został zatrzymany za granicą ma być kierowcą białego VW i sprawcą koszmarnego wypadku.

Trasa Łazienkowska

W niedzielę w nocy na Trasie Łazienkowskiej rozpędzony VW uderzył w tył osobowego forda. Na nagranym filmie widać, że białe auto jechało z bardzo dużą prędkością. Fordem podróżowała czteroosobowa rodzina. Na miejscu zginał 37-letni ojciec, a jego żona oraz dwoje dzieci, w wieku 4 i 8 lat, zostali zabrani do szpitala. Tak też się stało z młodą kobietą z VW.

Dużo na sumieniu

Wiadomo, że Łukasz Ż. był „wielokrotnie karany za jazdę pod wpływem alkoholu, kilkukrotnie za jazdę bez uprawnień, za oszustwa i posiadanie narkotyków”. Teraz jednak na jaw wychodzą inne sprawy. Okazuje się, że tych zakazów miał... aż pięć.

- Kolejne zakazy otrzymywał, zanim upływały terminy poprzednich. Gdyby je zsumować, nie powinien jeździć po drogach przez 27 lat – pisze Łukasz Zboralski z brd24.pl i dodaje: - Dlaczego sędziowie – widząc człowieka, który ma w nosie wydawane przez nich zakazy jazdy – nie izolowali go od społeczeństwa. Dlaczego go nie zamknięto? Dlaczego mógł jeździć i w końcu zabrać życie niewinnej osobie i zniszczyć dalsze życie rodziny z małymi dziećmi?

To jednak nie wszystko. Łukasz Ż. nie prowadził się dobrze także poza drogami. Mieszkał w bloku w Warszawie na Bielanach i jak mówią sąsiedzi, ludzie się go bali.

- Pił wódkę i krzyczał, że jest królem osiedla. Wezwałem policję. Jak przyjechali, to ten Łukasz zamachnął się tylko flaszką i wyrzucił za siebie, na parking. A potem razem wsiedli do auta. Za kierownicą usiadł ten taksówkarz. No i pojechali sobie tymi osiedlowymi uliczkami gdzieś – to kolejna opowieść.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

A. Żmijewski 20.09.2024 16:05
Nosił dzban pyr pyr razy kilka ponieśli i wilka zasadniczo.

i dobrze 20.09.2024 11:02
Nie pobrykał.

ReklamaEPI-AKCJA Fundacji "Normalnie" 08.11.-09.12.2024
Reklama
ReklamaMrówka
Reklama
Reklama