W roku 2021, po 10 latach uczenia w Szkole Podstawowej w Krzymowie złożyłam wypowiedzenie. Doświadczyłam mobbingu i nagonki na moją osobę.
Po odejściu na emeryturę ówczesnej dyrektor, pani burmistrz obsadziła na tym stanowisku osobę do tego kompletnie nieprzygotowaną i niekompetentną. Z powodu tej niekompetencji odeszła rok wcześniej koleżanka-matematyk, która doświadczyła podobnych historii.
Osoba pełniąca funkcję dyrektora, pozwalała na to aby o różnych sprawach decydowały osoby trzecie (dwie inne nauczycielki) - jedna z nich donosiła, druga pisała na mnie wymyślone skargi tak aby uprzykrzyć mi życie. Od niektórych rodziców dowiedziałam się, że jeden z nauczycieli źle się o mnie wypowiada. Postawiono mnie wielokrotnie w przykrych dla mnie sytuacjach lub przypisywano mi złe intencje.
Ówczesna p.o. potrafiła dzwonić w godzinach wieczornych, żeby mnie np. zbesztać za to, że zwróciłam innemu nauczycielowi uwagę, że wchodzi w moje kompetencje. Wielokrotnie podważano moje kompetencje zawodowe, mimo że byłam w szkole jedyną zarówno anglistką jak i germanistką. Mówiono mi jak mam uczyć, ile zadawać, podburzano przeciwko mnie, robiono mi zły PR. Informowałam co najmniej 2-krotnie związki zawodowe, ale nie dostałam skutecznej pomocy. Ostatecznie poddałam się i odeszłam z pracy.
Decyzja o zwolnieniu się ze szkoły była dla mnie jedną z trudniejszych w życiu, przypłaciłam to głęboką depresją a także tym, że ja i moje dziecko doświadczyliśmy braku środków do egzystencji.
Dziś nie wstydzę się o tym mówić i uważam, że trzeba napiętnować takie zachowania jak hejt, bullying i mobbing. Zwalniając się ze szkoły nie skorzystałam z żadnych form zabezpieczających nasz byt - typu przedłużone L4 - z dnia na dzień ja i moje dziecko znaleźliśmy się w położeniu, w którym myślę niewielu ludzi chciałoby się znaleźć.
Zwalniając się poinformowałam na piśmie zarówno panią burmistrz, jak i dyrektor ASiS, ale od 31 maja 2021 r. nikt nie raczył do mnie wystosować żadnej odpowiedzi. Jakby sprawy nie było. Sprawy też nie było jak pani burmistrz dała niektórym rodzicom dzieci chodzących do szkoły w Krzymowie - propozycje nie do odrzucenia - żeby przenieśli swoje dzieci do Chojny.
Szkoła w Krzymowie "umiera" naturalnie, w białych rękawiczkach zamknie się sama. Odeszli z niej już naprawdę dobrzy nauczyciele. Dotyka mnie to tym bardziej, bowiem moja mama poświęciła tej szkole 22 lata swojego życia - jako dyrektor tchnęła w tę szkołę życie - nadała jej imię, hymn, sztandar, powagę. Kto miał okazję z nią pracować wie, że była sprawiedliwa i sumienna. Pierwsza przyjeżdżała do i ostatnia odjeżdżała ze szkoły.
Siłą przypadku (brak anglisty) zgodziłam się uczyć w szkole języka angielskiego, a po 6 latach również niemieckiego. Był czas (3 lata), że nie miałam nawet pełnego etatu, a moja pensja stażysty była tak śmiesznie niska, że gdyby nie fakt własnych środków, to nie byłabym w stanie opłacić paliwa, żeby do tej szkoły dojechać. Nie pracowałam dla pieniędzy a z pasji. Poświęciłam się tej szkole, oddałam w najem, dostałam w zamian ogromny cios. Bardzo mnie pani burmistrz rozczarowała. Pani dyrektor ASiS zresztą też. Oba to przecież organy nadzorujące, które alarmowałam o sytuacji w szkole w Krzymowie w latach 2020/21.
I tak. W jednym miejscu człowiekowi dzieje się krzywda, a w drugim z plakatu uśmiechają się buzie w uśmiechu „Life’s good”
Izabela Puchalska, była nauczycielka
Napisz komentarz
Komentarze