Przy okazji corocznej "Analizy wykonania budżetu państwa i założeń polityki pieniężnej" Najwyższa Izba Kontroli przyjrzała się też programom grantowym ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka.
Zaczęło się w styczniu
Na początku tego roku, TVN24 przeanalizowało dotacje przyznane fundacjom powiązanym z politykami partii Prawo i Sprawiedliwość na zakup i remont nieruchomości. W wyniku tej analizy, wiele kontrowersji wywołało przyznanie środków na cele takie jak zakup willi, domów czy nawet wiejskich posiadłości.
Sprawa ta wywołała burzę wśród polityków, a opozycja zapowiedziała zgłoszenie sprawy do Najwyższej Izby Kontroli (NIK) oraz Centralnego Biura Antykorupcyjnego (CBA). CBA nabrało wody w usta, a NIK ogłosił wyniki kontroli.
NIK stwierdza naruszenie zasady przejrzystości finansów publicznych
Najnowszy raport opublikowany na portalu TVN24 donosi, że NIK badała programy grantowe ministra Przemysława Czarnka w ramach przygotowywanej corocznej analizy wykonania budżetu państwa i założeń polityki pieniężnej.
Raport NIK miał wykazać "istotne nieprawidłowości dotyczące udzielania dotacji" oraz "naruszenie zasady przejrzystości finansów publicznych". A to poważny zarzut, który może mieć swoje konsekwencje.
Nieprawidłowości miały zostać poprawione
Minister Przemysław Czarnek przyznał łącznie 84,9 miliona złotych dotacji, co stanowi blisko połowę wszystkich środków — fundacjom i organizacjom, których wnioski „nie zostały zarekomendowane przez Zespoły doradcze”— czytamy na portalu TVN24.
Oświadczenie Ministerstwa Edukacji i Nauki zawiera fragment, że "Najwyższa Izba Kontroli w wystąpieniu pokontrolnym stwierdziła, że wydatkowanie środków w ramach programów było realizowane zgodnie z prawem. Znaczna część wykazanych w trakcie kontroli nieprawidłowości została poprawiona przez pracowników, a błędy usunięte jeszcze przed rozpoczęciem kontroli. Pozostałe zalecenia NIK są wdrażane".
Ministerstwo informuje, że „tworzone opinie przez ekspertów są materiałami pomocniczymi, ostateczną decyzję podejmuje minister edukacji i nauki, gdyż to minister jest dysponentem środków publicznych”.
Co wynika ze „stresu urzędników”?
Według informacji przekazanych przez TVN24, wynikało że ministerstwo pomyłkowo wypłaciło ponad 3 miliony złotych organizacji dwukrotnie, a błąd ten był wynikiem "stresu urzędników”.
"Nieprawdą jest, na co wskazała autorka tekstu, że Fundacja Wolność i Demokracja złożyła drugi wniosek w ramach naboru, tylko aktualizowała pierwszy wniosek, co wielokrotnie wyjaśniano podczas kontroli NIK. Przyznana dotacja odpowiadała realnej kwocie inwestycji. Takie działanie nie było sprzeczne z Komunikatem o Programie, a przyczyniło się do zaoszczędzenia 400 tys. zł środków publicznych" – wyjaśnia MEiN.
Opozycja oskarża
-Minister wydał te pieniądze nie po to, żeby polepszyć edukacje, żeby polepszyć warunki nauki dzieci i młodzieży w polskich szkołach – powiedziała na konferencji w sejmie była minister Krystyna Szumilas, posłanka KO. -Wydał te pieniądze po to, żeby napchać kieszenie polityków PiS-u i organizacji związanych z politykami PiS-u. To były programy, które przede wszystkim to miały na celu – oceniła posłanka.
-Zamiast przeznaczać pieniądze na ciepły posiłek w szkole, na poprawę funkcjonowania szkół – on woli rozdawać pieniądze swoim partyjnym kolegom – to powiedziała z kolei Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, posłanka Lewicy.
Posłanka poinformowała, że Lewica złoży na podstawie kontroli NIK zawiadomienie do prokuratury.
Napisz komentarz
Komentarze