Każdy urzędnik państwowy będzie musiał wyspowiadać się ze swojej przeszłości w PRL-u. Jeżeli okaże się, że współpracował z organami bezpieczeństwa, zostanie zwolniony.
Przyjęte większością PiS
Sejm przyjął już nowe przepisy. Nowelizacja ustawy o służbie cywilnej czeka już tylko na podpis prezydenta. Od jego decyzji zależy teraz los 40 tysięcy pracowników administracji państwowej – ministerstw, urzędów wojewódzkich czy podległych wojewodom instytucji.
Nie pomoże przyznanie się do współpracy
Przepisy, które mają wejść w życie, są jasne. Urzędnicy urodzeni przed 1 sierpnia 1972 r. mają złożyć oświadczenia lustracyjne i przyznać się w nich do współpracy (lub jej zaprzeczyć) z organami bezpieczeństwa do 1990 r. Jeśli ktoś prowadził taką działalność, straci pracę.
„Nie ma znaczenia to, czym dokładnie zajmował się w przeszłości. Nie pomoże też przyznanie się do współpracy” – wyjaśnia „Rzeczpospolita”.
Wyrzucą z pracy w ciągu 30 dni bez odprawy
Nowelizacja powstała w MSWiA, ale mocno jej kibicuje były szef MON, który wciąż wyjaśnia okoliczności katastrofy smoleńskiej, Antonii Macierewicz.
– Mamy nadzieję, że dzięki temu będziemy mieli gwarancję całkowitego bezpieczeństwa i środowiska agenturalne nie będą mogły wpływać na bezpieczeństwo Polski – komentował polityk.
Oficjalnym powodem takiego tsunami w urzędach jest kwestia „zapewnienie bezpieczeństwa wewnętrznego państwa" w sytuacji zagrożenia w związku z wojną w Ukrainie.
Nowe przepisy przewidują, że oświadczenia lustracyjne mają złożyć wszyscy. Także ci, którzy w przeszłości już to zrobili, w tym osoby, które współpracowały ze służbami PRL, ale zostały pozytywnie zweryfikowane. Jeżeli nie przejdą nowego sita, zostaną wyrzuceni z pracy w ciągu 30 dni bez odprawy.
Napisz komentarz
Komentarze