Przez ostatnie siedem dni opisywałem mój 500 km spływ #ODROdzenie Odrą z Wrocławia do Szczecina. Przyglądałem się rzece, zaglądałem w szuwary, wąchałem, dotykałem, zanurzałem.
Kilka pozytywnych informacji: ani jednej zabitej ryby (ani jednej!!!!!!) na wielu odcinkach: szczególnie od granicy przy ujściu Nysy Łużyckiej aż do Szczecina,
życie tętni niesamowicie, mnóstwo żerujących kormoranów, czapli, bielików, żurawi, gęsi, łabędzi, kaczek, łysek etc...
To czas przelotów wielu gatunków, więc się dzieje!
Pływałem o świcie, ale i w nocy.
Odra jest głośna non stop, jak wielki teatr z wieloma skrzydlatymi aktorami, a każdy ma swoją kwestię do wyrecytowania: "Odra się ODROdzi, pomóżmy jej: siepomaga.pl/Odrodzenie.
Dziękuję wszystkim osobom, które mnie ugościły, ze mną rozmawiały, mediom, które włączyły się w promocję zbiórki, wędkarzom, samorządowcom.
Dominik Dobrowolski
Napisz komentarz
Komentarze