- Jeżeli prawo jest nieludzkie i utrudnia ludziom życie, będzie omijane – zawsze znajdzie się do tego odpowiednia „furteczka” – mówi nam prof. Jacek Poniedziałek, socjolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
I właśnie to dzieje się na naszych oczach, odkąd rząd postanowił zabronić przedsiębiorcom niedzielnego handlu. Sprzedawcy liczyli straty i jeden za drugim szukali możliwego obejścia przepisów. I znaleźli je. Tą „furteczką” okazała się ustawa o zakazie handlu w niedzielę, która jednak pozwalała świadczyć tego dnia usługi pocztowe. Początkowo małe sklepy, a z czasem również duże sieci handlowe przekształciły się w punkty... usług pocztowych. Takie postępowanie nie spodobało się posłom PiS i związkowcom. Dlatego zdecydowali się uszczelnić przepisy. I - w ich opinii - tym razem zrobili to dobrze.
- Przepisy w Polsce są traktowane wybiórczo, jeśli uderzają w nasze poczucie wolności. Sprzedawcy będą stale szukać sposobu na to, żeby ominąć zakaz handlu, a konsumenci będą temu przyklaskiwać. Podobnie jest z respektowaniem kodeksu drogowego – przyjęło się, że jeśli przekroczymy prędkość o „symboliczne” 15 km/h, policjant nawet nie podniesie radaru – komentuje prof. Jacek Poniedziałek.
Potwierdzenie tej teorii znaleźliśmy w praktyce. Choć większość sklepów zamknęła wczoraj swoje drzwi, niektóre zdecydowały się na utworzenie w swoich placówkach poczekalni dworcowych lub czytelni. Na to bowiem pozwalają niedoskonałe – jak widać przepisy.
- Pewnego rodzaju klimat kulturowy w Polsce sprawia, że stale poszukujemy rozwiązań, które pozwolą nam radzić sobie z utrudnieniami. Kolejną sprawą jest niemożność zbudowania prawa, które wyczerpałoby wszelkie możliwe ewentualności i było na tyle szczelne, aby nie zrobić żadnego wyłomu - podkreśla socjolog z UMK.
Jak mówi, trudno jest społeczeństwu respektować nakazy i zakazy, które łamane są nawet przez ich autorów.
- Zły przykład płynie ze strony samych polityków - z jednej strony zakazują przedsiębiorcom otwierania sklepów w niedzielę, z drugiej zaś stale napływają do nas informacje m.in. o posłach, którzy przyłapani zostali na robieniu zakupów tego dnia. Kolejnym kuriozum jest podpisywanie z Pocztą Polską, czyli de facto państwową spółką, umów o świadczenie usług pocztowych w sklepach, co jeszcze do niedawna pozwalało ominąć rzeczony zakaz. Widząc, że prawodawcy mówiąc jedno, robią zupełnie co innego, sami nie czujemy się w obowiązku, aby przestrzegać prawo - wyjaśnia.
Trzy, dwa, jeden… Start
Kwestią czasu jest, kiedy właściciele kolejnych - małych i dużych - sklepów zdecydują się uruchomić w swoich placówkach nowe usługi. Największe możliwości daje obecnie jeden z punktów opisujących w ustawie wyłączenia z zakazu. A brzmi on tak:
„[Zakaz handlu nie obowiązuje] w placówkach handlowych, w zakładach prowadzących działalność w zakresie kultury, sportu, oświaty, turystyki i wypoczynku”.
I to właśnie z tego zapisu skorzystały sklepy znanej sieci, które oferują klientom możliwość zakupów z lekturą w ręku. Jeśli inni przedsiębiorcy pójdą za ich przykładem, wkrótce markety prawdopodobnie staną się obiektami wypoczynkowymi, galeriami sztuki czy ośrodkami sportu. Na tę chwilę nie obowiązują bowiem reguły, które zobowiązywałyby do wykazania, że działalność ta jest przeważająca.
Napisz komentarz
Komentarze