– Śmierć nie jest unicestwieniem. To tylko początek nowego życia i to nowe życie rozpoczął Marian. A kim był tu na ziemi, jaką spuściznę po sobie zostawił, to wszyscy wiemy – powiedział podczas pogrzebu jeden z księży.
Marian Anklewicz kochał ludzi, zwierzęta i życie. Znał prawie wszystkie drogi, ścieżki i bezdroża gryfińskiej ziemi. Bardzo chciał wrócić do pracy, którą ogromnie kochał. Odszedł, a miał tak wiele planów. Miał nadzieję, że zdąży zapełnić niezapisane jeszcze kartki swoich przewodników. Nie zdążył.
Mówimy „żegnaj”, ale będziemy pamiętać Cię jako wyjątkowego człowieka, który w interesujący sposób potrafił dzielić się z innymi swoją pasją, a także w niezwykły sposób uczył miłości do gryfińskiej ziemi.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze