Na przebieg uroczystości wpływ miały ograniczenia związane z epidemią koronawirusa.
Tak śp. ks. Andrzeja Kamińskiego żegnał w kościele pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Maryi Panny ksiądz biskup pomocniczy archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej Henryk Wejman:
Na cmentarzu Komunalnym w Gryfinie mowę pogrzebową wygłosił Łukasz Kamiński (z Gryfińskiego Stowarzyszenia Ratowniczego), dla którego Andrzej Kamiński był stryjem.
-Andrzej Kamiński, dla wielu, był księdzem Andrzejem. Jednak dla nas był kimś więcej, był synem, bratem, szwagrem, wujkiem, kolegą z klasy czy seminarium, przyjacielem. Był nierozerwalną częścią naszej rodziny. Zapewne dlatego tak bardzo boli nas jego pożegnanie. Wujek Andrzej urodził się w Turku w 1971 roku otoczony miłością swojej mamy Kasi, taty Adama, cioci Józi, wujka Mietka, starszych braci Wiesława i Mariusza oraz sióstr ciotecznych Bogusi i Lucyny. To właśnie w Turku spędził swoje dwa pierwsze lata życia. W 1973 roku całą rodziną razem przemierzyli część polski, aby właśnie w Gryfinie osiedlić się na stałe. To w tym mieście jak zawsze wspominał, przeżył swoje najpiękniejsze lata młodości. Szkoła podstawowa i Ogólniak, znajomi, przyjaciele, wzloty, bywały też upadki – ale z najbliższymi pod ręką przemijały jednak szczęśliwie dni. Mimo, że wujek z domu na stadion i do kościoła miał podobną drogę, to właśnie sercem zawsze w stronę kościoła się kierował. W 1990 roku wstąpił do Seminarium Duchownego w Szczecinie i zadecydował że tą drogą będzie kroczył przez życie. 1 czerwca 1996 roku w dniu urodzin swojej mamy, przyjął święcenia kapłańskie... - mówił Łukasz Kamiński. I dalej:
O pogrzebie wczesniej pisalismy tu:
https://www.igryfino.pl/wiadomosci/36881,pogrzeb-ksiedza-andrzeja-kaminskiego
Napisz komentarz
Komentarze