Od wprowadzenia stanu epidemii, czyli od ponad dwóch miesięcy jako obywatele RP pozbawieni jesteśmy praktycznie jednej z naszych podstawowych wolności – wolności organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich. Rząd zawiesił możliwość protestów, a do zwalczania wyznaczył policję.
Konstytucja nie przewiduje zakazu protestów bez wprowadzenia stanu nadzwyczajnego. Policjanci narażeni są nie tylko na zarzuty, ale i na bezpośredni kontakt z protestującymi.
Tłumaczą się bezpieczeństwem zdrowotnym
–Jest czymś niedopuszczalnym i państwo polskie na to nie pozwoli, żeby konkretni funkcjonariusze byli piętnowani, znieważani w internecie, żeby stosowano wobec nich groźby z tego powodu, że w sposób rzetelny wykonują swoje czynności służbowe – ocenił minister Mariusz Kamiński.
Minister poinformował również o zatrzymaniach. Tymczasem w przekazach telewizyjnych i internetowych nie widać ataku na policjantów, a bywa, że wręcz przeciwnie. Władze tłumaczą to trudną sytuacją.
–W ostatnim czasie mieliśmy do czynienia z kilkoma bulwersującymi incydentami, gdzie Policja musiała użyć adekwatnych do rozwoju sytuacji środków porządkowych. Były to środki w pełni legalne, a działania były profesjonalnie przeprowadzone – tłumaczył się minister Mariusz Kamiński. –Jesteśmy odpowiedzialni za bezpieczeństwo zdrowotne wszystkich obywateli. Uczestnicy manifestacji trafiają do komunikacji publicznej, spotykają się ze znajomymi, idą do pracy. Nie możemy pozwolić, aby kluczowy element walki z pandemią uległ poluzowaniu – dodał minister.
Gdzie wolności konstytucyjne?
To w ubiegłym tygodniu w Warszawie odbył się protest przedsiębiorców, podczas którego zatrzymano kilkaset osób, a wobec zgromadzonych użyto gazu i siły fizycznej. W minioną sobotę odbyły się kolejne protesty. Jednocześnie odbywają się quasi spotkania z kandydatami na kandydatów na prezydenta, gdzie trudno dopatrzyć się odpowiedniego społecznego dystansu
-Skoro możemy już chodzić na zakupy do galerii handlowych, to czemu nadal surowo ograniczona jest gwarantowana w Konstytucji wolność zgromadzeń? – pyta władze Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich.
Z jednej strony mamy prawa konstytucyjne, a z drugiej nie wprowadzono stanu nadzwyczajnego. Przepisy, a raczej ich interpretacja, są oddawane w ręce policjantów i urzędników sanepidu, którzy korzystając z ich niejasności, dowolnie je interpretują. Manifestujący otrzymują kary od sanepidu po 10 tys. zł.
– Prawo do nieskrępowanego wyrażania poglądów politycznych, również w formie manifestacji politycznych, jest świętym prawem każdego obywatela. Nie ma najmniejszej mowy o trwałym ograniczaniu praw obywatelskich w tym zakresie – tłumaczy minister Mariusz Kamiński podczas piątkowej konferencji prasowej 22 maja 2020 r.
Napisz komentarz
Komentarze