Przejdź do głównych treściPrzejdź do głównego menu
środa, 20 listopada 2024 00:12
Reklama

Prof. Simon o leczeniu chorych na COVID-19

Większość przypadków zakażenia koronawirusem jest bezobjawowa, a do szpitala przyjmowani są tylko pacjenci objawowi. Pacjentów w lekkim stanie nie leczy się, tylko obserwuje - powiedział w poniedziałek ordynator oddziału zakaźnego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. J. Gromkowskiego we Wrocławiu prof. Krzysztof Simon.
Prof. Simon o leczeniu chorych na COVID-19

Autor: Fot. PAP/Maciej Kulczyński

Prof. Simon jest dolnośląskim wojewódzkim konsultantem w dziedzinie chorób zakaźnych, ale, jak zaznaczył w poniedziałek, wypowiada się jedynie jako ordynator oddziału zakaźnego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. J. Gromkowskiego we Wrocławiu (jednoimienny szpital zakaźny).
 
W obszernej wypowiedzi dla mediów, która została przekazana dziennikarzom w formie nagrania, profesor powiedział m.in., że większość pacjentów, którzy zgłaszają się do szpitala zakaźnego jest prawie bezobjawowa.
 
"Przyjmujemy do szpitala tylko te przypadki, które są objawowe, oraz przypadki budzące nasze wątpliwości" - mówił zakaźnik.
 
Dodał, że pacjenci, którzy trafiają do szpitala w stanie lekkim, nie są leczeni, tylko obserwowani. "Ewentualnie podajemy im leki objawowe – na gorączkę czy kaszel" – mówił.
 
Profesor wskazał, że problemy z pacjentami z COVID-19 zaczynają się w momencie zdiagnozowania zapalenia płuc, które – jak mówił lekarz – nie wiadomo, w jakim kierunku się rozwinie. Dodał, że w takich wypadkach analizowanych jest kilka czynników, m.in. grupa ryzyka, czyli wiek i choroby współistniejące, oraz szereg parametrów laboratoryjnych.
 
"Jeśli stwierdzimy progresję stanu zdrowia pacjenta do stanu średniego, to wówczas włączane są leki wykazujące mechanizm przeciwwirusowy" – mówił medyk. We wrocławskim szpitalu podawane są w takich przypadkach różne kombinacje leków przeciwwirusowych, w których pojawia się m.in. lek o nazwie Kaletra.
 
"Jeśli nastąpi zahamowanie progresji choroby, to pacjent po jakimś czasie zdrowieje i zmiany zapalne się wycofują" – mówił profesor.
 
Dodał, że niestety jest niewielka grupa pacjentów, którzy źle reagują na to leczenie, lub choroba ma bardzo niekorzystny przebieg ze względu na liczne obciążenia – otyłość, cukrzycę, astmę czy miażdżycę.
 
"Obserwujemy wówczas gwałtowny wysiew cytokin, które niszczą ustrój. Na tym etapie podajemy właściwie jedyny lek, który może to zatrzymać, czyli bloker interleukiny 6" – mówił prof. Simon.
 
Pytany o zgony dzieci chorych na COVID-19, które zanotowano na świecie, prof. Simon podkreślił, że "teoretycznie dzieci w ogóle nie chorują na to schorzenie". "Podobnie jak młodzi ludzie i w wieku dojrzałym. Natomiast w każdej grupie są wyjątki z deficytem odporności, które gdzieś w trakcie życia wychodzą" – mówił.
 
Pytany o kwestie związane z opracowaniem szczepionki na nowego koronawirusa przypomniał, że obecnie na świecie w trakcie diagnostyki jest kilkadziesiąt szczepionek.
 
"Wykorzystuje się przede wszystkim doświadczenia nad szczepionkami opracowanymi na SARS i MERS, które ostatecznie nie weszły, bo te choroby się skończyły, i nad szczepionkami na koronawirusa, którymi szczepi się zwierzęta" – mówił.
 
Prof. Simon wskazał, że w USA już odbywają się testy szczepionek na nowego koronawirusa na ludziach. Jak mówił, procesy rejestracji szczepionek "zapewne zostaną gwałtownie skrócone". "Prawdopodobnie szczepienia rozpoczną się od pracowników służby zdrowia, którzy są skrajnie narażeni na kontakt z tym wirusem" – mówił.
 
Ordynator mówił też o codziennej pracy jednoimiennego szpital zakaźnego i o problemach, z jakim musi borykać się jego personel.
 
"Podstawowy problem polega na tym, że szpital imienny nie ma wszystkich funkcji szpitala – niekoniecznie musi mieć dializy, niekoniecznie musi mieć porodówkę czy dysponować chirurgią naczyniową, a przypadki COVID-19 są już niemal wszędzie i tych pacjentów z towarzyszącymi schorzeniami przysyła się do szpitala zakaźnego, a my nie mamy specjalistów, aby się nimi zajmować" – mówił. Dodał, że wydaje się, że przyszłość leży w szpitalach wieloprofilowych, które będą przyjmowały pacjentów zakażonych koronawirusem, ale wymagających przy tym specjalistycznego leczenia.
 
"Dziś do szpitala zakaźnego przywozi się pacjentów po resekcji płuca czy jelita grubego i z dziesiątkami innych schorzeń" – mówił.
 
Prof. Simon, zaznaczając, że wypowiada się jako osoba prywatna, a nie konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych, ocenił, że działania rządu w walce z epidemią, jeśli chodzi o wprowadzone ograniczenia, są słuszne.
 
"Dodatkowo w przestrzenie publicznej ludzie powinni nosić rękawiczki i maseczki. Mam wątpliwości, czy zakaz wychodzenia do lasu, czy biegania ma znaczenie i czy koniecznie musimy pozbawiać ludzi tej rozrywki. Tężyzna fizyczna sprzyja lepszemu walczeniu z chorobami" – powiedział.
 
Jednocześnie ocenił, że państwo nie było dobrze przygotowane do walki z epidemią. "Wyszły skrajne niedobory sprzętu jednorazowego użytku (…), ale działania wojewody, marszałka, dyrekcji szpitala i osób prywatnych umożliwiły nam przetrwać ciężki okres. Teraz w szpitalu jesteśmy na bieżąco zaopatrywani" – mówił.
 
Prof. Simon wskazał, że w Polsce testy na obecność koronawirusa przeprowadzane są niemal wyłącznie u pacjentów z objawami tej choroby.
 
"Jeśli potraktujemy, że osoby objawowe to od 15 do 25 proc. zakażonej populacji, to 80 proc. nadal transmituje wirusa na określonym etapie. Dlatego jeśli dziś mamy ponad 4 tys. przypadków, to oznacza, że zakażonych w kraju jest znacznie, znacznie więcej" – mówił.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Tadek 09.04.2020 17:10
Trzeba słuchać fachowców bo oni wiedzą.

GDZIE ONI SĄ 09.04.2020 17:37
A GDZIE ONI SA CI FACHOWCY

kto to wyjaśni 07.04.2020 00:21
A dlaczego rząd Morawieckiego nie uczestniczył w przetargu na sprzęt ochronny, który UE ogłosiła w lutym?

...... 06.04.2020 20:07
Panie Pawle, proszę przekazać pana szefowi, że my chcemy żyć. Jeżeli tak naprawdę kocha ten Naród i chce jego dobra, to niech da nam żyć. Zamiast wydawać pieniądze na wybory kupcie respiratory. Bardzo proszę o odpowiedź, Ja kocham ten kraj i jego obywateli i wierzę w mądrość naszego Narodu. My się nie damy, ale wy co będzie z wami. Dlaczego tak nas nie szanujecie i nie słyszycie głosu ludu. To my płacimy podatki i zapewniamy wam byt. Wy macie wszystko, lekarzy, testy, respiratory. Co mamy my? Strach, lęk, niepokój i brak poczucia pewności o nasze jutro. To z naszych pieniędzy finansowaliście swój program wyborczy, kupowaliście głosy za te dodatki dla pospólstwa, Wiedzieliście dobrze jak to zrobić, bo za nasze pieniądze zatrudniacie sztab socjologów i psychologów. Teraz, kiedy prosimy o życie i wsparcie, słyszmy potok słów, który płynie z waszych ust, ale w tym potoku nie ma niczego, co powodowało by w nas rudość i otuchę.

czarny rycerz 06.04.2020 19:43
Oświadczam, że nie będę w domu, ale też robię zakupy (15 kg) w wielkim sklepie tylko raz na tydzień (w supermarketach czuję się najbardziej zagrożony), a chleb kupuję 2 razy na tydzień w sklepie, gdzie jedna osoba jest we wnętrzu, wg oczekiwań właścicieli. Nie będę w parkach, w lesie, ale też nie będę wysiadywał w domu. Będę omijał to cholerne, chore prawo, które wpycha ludzi na ulice, wypychając z lasów. Jak troszczycie się o zdrowie narodu, to karzcie za pikniki, zgromadzenia, a nie za samotny odpoczynek w lesie! Jak można na tak dużych przestrzeniach się zarazić?! Eksperci wiele razy powtarzali, słuchałem tego w mediach: to nie jest morowe powietrze! Co prawda czytałem o przypuszczeniach, że jednak mogą wirusy być w powietrzu nawet dalej od zarażonych, ale pisano o tym jak o spekulacjach, wyczytałem to na jednej ze stron, żaden ekspert o tym nie mówił. Zatem otwórzcie lasy i parki ludziom, ale karzcie srogimi mandatami za GROMADZENIE się. A zakazać wszystkiego to łatwizna!

Renata 06.04.2020 19:32
Bardzo ciekawe podejście jak by nie było specjalisty. Z przyjemnością przeczytałem.

pol 06.04.2020 19:26
Co tu dużo gadac trzeba pogonić tatusiów i mamuśki i kijkarzy oraz biegaczy bo zbyt neibezpiecznie.

naucz. 06.04.2020 19:31
To czytaj uważniej co mówi doktor: Mam wątpliwości, czy zakaz wychodzenia do lasu, czy biegania ma znaczenie i czy koniecznie musimy pozbawiać ludzi tej rozrywki. Tężyzna fizyczna sprzyja lepszemu walczeniu z chorobami

Ewa 06.04.2020 19:20
I to jest dowód na to że tylko masowe testy mogą zahamować a wszystkie inne wysiłki i tak w końcu wezmą w łeb.

ReklamaEPI-AKCJA Fundacji "Normalnie" 08.11.-09.12.2024
Reklama
ReklamaMrówka
Reklama
Reklama