Wystarczy drobna manipulacja faktami i statystykami, odwołanie się do raportów, których nie ma, a dyskusję zawsze można sprowadzić na pole spekulacji, co pomoże w zmianie tematu. To jedne z najskuteczniejszych sposobów dezinformacji. „Spreparowane fakty” często uwiarygodniają również eksperci, którzy zajmują nieistniejące stanowiska państwowe lub powołują się na dokumenty, których nigdy nie było.
- Są to główne techniki manipulacji stosowane przez Rosję. Aż 80% ekspertów przywoływanych w fejkowych materiałach nie istnieje poza tymi artykułami. Komentują wiele tematów, od historii przez kosmologię czy biologię. Często docierająca do nas dezinformacja jest wyprana w tzw. pralkach informacji, przetworzona tak, że trudno podać jej źródło. Te kłamstwa trafiają w końcu do zwykłych osób, a cytują je nasi znajomi. – wyjaśniała Martyna Bildziukiewicz z grupy East StratCom, która koncentruje się na wykrywaniu kampanii dezinformacyjnych płynących ze strony Federacji Rosyjskiej.
Grupa została powołana w 2015 r. przez Radę Europejską, gdy w europejskim Internecie zauważono olbrzymią ilość fałszywych informacji związanych z Rosyjską inwazją na Krym. East StratCom najpierw stara się rozpoznać dezinformację, weryfikuje fakty, a następnie informuje media o kłamstwach. Od 2018 r. współpracuje również z platformami społecznościowymi dzięki czemu jest na bieżąco informowana o zamykanych kontach, za którymi mogą stać tzw. fabryki troli czy booty. Rozpoznano już ponad 6 tys. przykładów dezinformacji, a co tydzień do sieci trafia blisko 60 nowych kłamstw. Te najbardziej znane przypadki dotyczyły sytuacji na Ukrainie, zestrzelenia Boeinga 777 nad wschodnią Ukrainą, czy otrucia rosyjskiego oficera wywiadu Siergieja Skripala.
„Elita” kontra „zwykli ludzie”
Stosowana przez Rosję dezinformacja jest nastawiona na tworzenie konfliktu, podważanie przekonań oraz wiedzy odbiorcy. Kłamstwa są wpisywane w tzw. osie sporu, dzięki czemu skuteczniej manipulują. Świat przedstawiany jest w uproszczeniu, a winą za całe zło obarczane są „elity”. Tak tworzony jest konflikt pomiędzy „bogatymi”, a zwykłymi ludźmi. Celem dezinformacji jest również budowanie zagrożenia dla wyznawanych przez nas wartości. W takiej sytuacji często to sama Rosja jest przedstawiana jako obrońca wartości i zbawca już „zdemoralizowanego” świata zachodniego. Dezinformacja często podważa suwerenność Unii Europejskiej oraz jej krajów członkowskich, które mają być okupowane przez USA. Powszechnie głoszony jest bliski upadek Unii, a także tzw. hahaganda, czyli wyśmiewanie demokracji jako systemu gdzie obywatele są wykorzystywani przez władzę. Tego typu informacje zalewają internet są rozpowszechniane na wszelki możliwy sposób. Skutecznie, bo tylko w latach 2017-18 prorosyjskie kanały na serwisie Youtube.com mogły zarobić z reklam ok. 6 mln euro.
Dezinformacja to proces
Dezinformacja nie polega na pojedynczym kłamstwie w jednej, konkretnej sprawie. Jak wyjaśnia Bildziukiewicz - jest to proces, który składa się z wielu tematów, trwa długo. Oczywiście większa intensywność następuje przed wyborami, np. tymi europejskimi, właśnie wtedy mieliśmy większą ilość ataków, ale to nie było nic nowego. Głównym celem jest osłabienie Zachodu i jego instytucji. Docelowo chodzi o niegłosowanie, zrobienie zamętu.
Wśród często stosowanych technik jest podgrzewanie konfliktu po obu stronach sporu. Badania East StratCom wskazują, że miało to miejsce np. w Wielkiej Brytanii przed referendum dotyczącym „Brexitu”, gdy emocje rozgrzewały m.in boty czyli konta oparte na sztucznej inteligencji. Celem dezinformacji było w tym przypadku doprowadzenie użytkownika Internetu bo zakłopotania, tak by nie wiedział, co myśleć. Częstym tego skutkiem jest bierność wyborcza. To zagrożenie dla demokracji ale również wzmocnienie kandydatów sympatyzujących z Rosją. Również podczas ostatniej kampanii prezydenckiej we Francji obiektem wielu ataków był Emmanuel Macron. Dla uwiarygodnienia ataków wykorzystywano nawet dane skradzione z jego kont przez hakerów. Propaganda początkowo przynosiła pożądane efekty, ale podawana przez media nieprawda były stosunkowo szybko prostowane przez samych dziennikarzy. - Prorosyjskie media uwielbiają teorie spiskowe. W dobie mediów społecznościowych, każdy z nas publikuje informacje i jest swego rodzaju dziennikarzem, nie możemy wszystkim ufać. – przekonuje Bildziukiewicz.
Nie jesteśmy bezbronni
Badania wskazują, że aż 80% internautów nie weryfikuje przeczytanych informacji. A jest to podstawa, by przeciwstawić się propagandzie. Najlepsze efekty w walce z dezinformacją może przynieść edukacja i wzmacnianie rzetelnego dziennikarstwa. Na początku września na specjalnych warsztatach rozpoznawania propagandy uczyło się 50 reprezentantów Młodzieżowej Rady Województwa Zachodniopomorskiego. Jest szansa, że już niedługo staną się one powszechne w całej Europie.
- Edukowanie młodzieży, współpraca ze stowarzyszeniami oraz organizacjami, które wykrywają dezinformacje, wspieranie rzetelnych mediów, to wszystko kluczowe działania, które jako Regiony możemy robić. Dzięki temu, że mamy Sekretariat ds. Młodzieży możemy pokazywać młodym obywatelom, jakie zagrożenia na nich czyhają w wirtualnym świecie. Nie chcemy by nas i nasze dzieci poddawano manipulacjom.– powiedział marszałek województwa zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz.
Olgierd Geblewicz to autor opinii przyjętej w tym roku przez Europejski Komitet Regionów, w której apelował o wsparcie środkami unijnymi m.in. edukacji obywateli, organizacji pozarządowych i mediów lokalnych. W jego ocenie, bez działań Europa nie poradzi sobie w walce z dezinformacją. W tym kierunku idą też prace Komisji Obywatelstwa, Sprawowania Rządów, Spraw Instytucjonalnych i Zewnętrznych (CIVEX) Komitetu Regionów, która już po raz drugi odwiedziła Pomorze Zachodnie.
Napisz komentarz
Komentarze