Poniżej publikujemy pełną relację świadka zdarzenia:
Zachowanie kierowcy ewidentnie wskazywało na wysoki stan upojenia alkoholowego. Nie po raz pierwszy zresztą. Z uwagi na to, że spaceruje w tym miejscu dużo dzieci, matek z dziećmi w wózkach itp. nie można odpuszczać takich sytuacji. Sprawę zgłoszono na policję.
Przyjechał radiowóz. Policjanci stwierdzili wyczuwalną woń alkoholu od kierującego. Wyciągnęli go z auta i zaprowadzili do pobliskiej altanki, tłumacząc, że pan miał kluczyki w ręku i nie poruszał się pojazdem, a bez świadka nie mogą nic zrobić.
Ok, lecz okoliczni mieszkańcy są w posiadaniu kamer na podwórku, dzięki czemu można łatwo ustalić o której godzinie ów mężczyzna przyjechał, o której było zgłoszenie i jak wyglądał cały przebieg akcji.
Po telefonie, że jest nagranie oraz świadek, został przekazany dowód, na którym widać przyjazd kierowcy i odejście chwiejnym krokiem na działki. Policja zrobiła notatkę, został przekazany dowód w formie nagrania. Funkcjonariusze wyprowadził mężczyznę z altanki i prawdopodobnie zabrali na komendę.
Niecałe 6 godzin później ten sam kierujący zjawił się na tym samym parkingu na ulicy Czechosłowackiej, idąc nadal chwiejnym krokiem (nie był w stanie wytrzeźwieć w 6 h). Wsiadł do swojego auta i odjechał!
Jak tak może być?! Po co te wszystkie kampanie o zakazie picia, o nieodpuszczanie takich sytuacji? Mógł kogoś zabić! Lepiej zapobiegać takim zdarzeniom i od razu surowo karać, niż dopuszczać do poważnego niebezpieczeństwa. Policja dostała dowód, świadka, złapała gościa na gorącym uczynku. I co???? Dlaczego dopuszczono do sytuacji, że ów mężczyzna mógł po kilku godzinach ponownie usiąść za kierownicą i odjechać????
Sytuacja z dnia 12.11.2018r. od godz. 8:50 do 10:00.
Później o godzinie 15:23 ten sam kierujący wsiadł do auta i odjechał.
Napisz komentarz
Komentarze