Pogoda tradycyjnie dopisała, goście mogli w tym roku dowiedzieć się na krótkim spacerze po wsi od Przemka Palusa o jej powojennej historii. Nasze gospodynie nie zawiodły i można było nacieszyć się wyśmienitymi ciastami, grochówką, szaszłykami i kiełbasą z grilla, frytkami z prawdziwych mirowskich ziemniaków. Można było kupić miód z lokalnej pasieki, malować kredą, pojeździć motorem, stworzyć wielkie bańki mydlane, zjeść watę cukrową serwowaną przez dziewczyny z Bielina, postrzelać z wiatrówki na stanowisku przygotowanym przez LOK Moryń, zagrać w grę terenową przygotowaną przez Ośrodek Wsparcia Ekonomii Społecznej. W organizację festynu jak i działania na terenie wsi angażuje się wiele osób, którym leży na sercu rozwój naszej małej ojczyzny. Wszyscy odwiedzający nas goście są pod wielkim wrażeniem naszych osiągnięć i zaangażowania mieszkańców niewielkiego sołectwa.
Napisz komentarz
Komentarze