Otwarcie nowej (aczkolwiek od kilku tygodni już wykorzystywanej przez mieszkańców Gryfina i okolic) ścieżki rowerowej jest doskonałą okazją do promowania się przez władze województwa i gminy przed zbliżającymi się wyborami. Miło, że powstają inicjatywy, które mogą uatrakcyjnić nam wakacyjny czas.
Ale szkoda, że w tym blasku fleszy zapomina się o naszej „starej” ścieżce rowerowej, która prowadzi nad Jezioro Wertyńskie i zawsze była daleka od ideału. Prowadzone przez Nadleśnictwo prace spowodowały, że dzisiaj ścieżka miejscami przypomina dużą piaskownicę lub żwirownię. Przejechać przez nią, myślę, że problem miałaby sama Maja Włoszczowska. Wysypany gruz powoduje zniszczenia opon, a rozjeżdżone przez ciężki sprzęt ścieżki sprawiają, że więcej się idzie prowadząc rower, niż na nim jedzie.
Czy istnieje szansa przywrócenia tej ścieżce pierwotnego kształtu?, bo o ulepszeniu jej chyba nie można marzyć, skoro miejskie kąpielisko jest w Steklnie i można sobie do niego dojechać samochodem.
Czy w dalszym ciągu będziemy mamieni obietnicami, z których nikt nie będzie chciał się wywiązać, twierdząc, że to nie jego kompetencje?
(imię i nazwisko czytelniczki do wiadomości redakcji)
Napisz komentarz
Komentarze