- Nie byłem za długo, bo pracowałem, ale to co widziałem zwiastuje, że w Gryfinie zaczyna się coś dziać. Podobało się szczególnie mojej córce. Uważam jednak, że w ubiegłych latach było więcej atrakcji, a muzyka Sławomira to nie moje klimaty – dzieli się swoimi ocenami pan Szymon.
Pani Teresa odprowadza na dworzec córkę, która przyjechała z Poznania na Dni Gryfina.
- Młodzi to nawet jak na bębenku zagrają, już by tańczyli. Córka wyjeżdża zadowolona – mówi nam pani Teresa.
- Byłam krótko. Samej trochę smutno wyjść na taką imprezę. Kiedyś były inne czasy, inne zabawy i chyba inni ludzie, Ta bębniąca muzyka to nie dla mnie - opowiada pani Emilia.
Laurze i jej braciom na wspomnienie karuzeli oraz innych atrakcji w lunaparku śmieją się oczy. -Tylko te ceny! - wzdycha mama tej dwójki.
Wiktor, uczeń gryfińskiej szkoły muzycznej tak był zafascynowany Sławomirem, że o godz. 22 chciał pędzić po autograf.
Wszyscy, z którymi rozmawiałam, zwracali uwagę na zróżnicowany program.
Jednak mnóstwo osób obecnych na Dniach Gryfina podkreślało, że jest zdziwionych „obsadzeniem” całej imprezy straganami i stoiskami gastronomicznymi z zewnątrz. Podkreślano, że na takich imprezach powinno się promować nasze koła gospodyń wiejskich i stowarzyszenia. Nie było zatem bigosu, pierogów ani gulaszu przygotowanych przez KGW z gminy Gryfino.
Wszyscy podkreślali także bardzo wysokie ceny zarówno na straganach, jak i biletów na wszystkie rozrywki w lunaparku.
Niektórzy narzekali na słabe nagłośnienie w dalszych sektorach, zwłaszcza podczas koncertu Sławomira. Wiele osób zwracało także uwagę na brak organizacji związanej z wyznaczaniem miejsc parkingowych.
TWS
A jak Państwo oceniacie Dni Gryfina 2018? Zapraszamy do wyrażenia swojej opinii w zastosowaniu skali szkolnych ocen (od 6 – wspaniale do 1 – źle).
Napisz komentarz
Komentarze