- Od początku marca nikt nie widział tam lekarza, a jeżeli przypadkowo ktoś się wreszcie w lecznicy pojawi, to niestety zarówno kontakt telefoniczny, jak i bezpośredni jest nieco utrudniony, a czasami wręcz niemożliwy. Wiadomo, że lekarze pracują również bardzo dużo w terenie, ale mam wrażenie, że z tą lecznicą jest coś nie tak. A szkoda, bo dr Jarosławski to bardzo dobry i lubiany lekarz – dodaje pani Gosia, właścicielka sznaucerka i Kitusia.
Przedtem, pomimo pracy w terenie, lecznica była otwarta chociaż od czasu od czasu i spora gromada czworo- i dwunożnych pacjentów zdołała się „załapać” na wizytę.
W tej chwili psiaki z uczepionymi na końcu smyczy właścicielami wspólnie zastanawiają się: otworzą czy nie otworzą?
TWS
Napisz komentarz
Komentarze