Nie każdy wernisaż może pochwalić się tak dużym zainteresowaniem. Mała salka ledwie zmieściła tak wielu gości. Obrazy, kolory, podziw gości, wśród których znalazł się również malarz Olek Chmielewski, zachwyty i gratulacje. A na ścianie żółte słoneczniki tchnące Van Goghiem, na szerokim jeziorze samotna łódź w kadr przez pana Leona Kryczkę uchwycona, a następnie przez malarkę na płótno przeniesiona. Tam „Górka miłości”, a tam ptaki nad szarą wodą obudzone.
Każdy obraz to pasja, pełna garść talentu, radość z tworzenia, a wszystko „posypane” garścią miłości. Pani Bogusława mówi, że przenosi na sztalugi wszystko, co jej w duszy gra. Kocha wodę, drzewa, świat i ludzi. Bogusława Kryczka miała już wiele wystaw, ale każda następna to kolejne przeżycie i kolejna radość oraz nieustająca chęć tworzenia.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze