A jak zagrał Zygmunt Rosiński, to nogi same rwały się do tańca i nikt przy stole nie usiedział. Rozbawili i rozśpiewali się goście ku radości gospodyni. Melodia melodię goniła. I nikt nie tęsknił za telewizorem i fotelem. Chwała „Borzymiance”, która po raz kolejny udowodniła, że przy swojskich, ludowych piosenkach bawić można się wyśmienicie.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze