Grupę turystów i melomanów oprowadzał Julian Dalidowicz z Towarzystwa Miłośników Historii Ziemi Gryfińskiej, nauczyciel, historyk i fotograf. Opowiadał barwnie i ciekawie o Gryfinie wczorajszym i dzisiejszym, o kościołach w Gardnie, Chwarstnicy i Gryfinie, o organach i skarbie gdzieś głęboko ukrytym.
Jak wszyscy z tego stowarzyszenia, Julian Dalidowicz zakochany jest w swoim mieście i jego dziejach. Pan Julian nie tylko opowiadał, ale walcząc z wiatrem, usiłował pokazać na starych fotografiach jak to Gryfino dawniej wyglądało.
Warto było jeszcze zaprosić przybyłych na dzisiejsze nabrzeże, dawniej trawą porośnięte, słowo powiedzieć o moście, który raz w miesiącu trzeba „otwierać” i konserwować, o granicy tej dawnej i potrzebie posiadania wówczas przepustki, o parku krajobrazowym za mostem, o śluzach. Tyle jeszcze ciekawych rzeczy, ale czas było wracać.
Jeszcze przed koncertem w Pałacyku pod Lwami pokazano siedzibę TMHZG i pochwalono się zbiorami muzeum. Warto było, ponieważ goście byli pod wrażeniem. Podobało się. A nabrzeże po sobotnich targach opustoszało. Odra jakaś szara, wiatrem pomarszczona, jakby szersza i groźniejsza. Nawet kaczki i łabędzie gdzieś się w trzcinach pochowały.
Podczas tego spotkania z grupą turystów-melomanów pomyślałam, że nie zaszkodziłoby czasem i gryfinianom posłuchać ciekawostek o naszej gminie, tak interesująco przedstawianych przez pana Dalidowicza.
TWS
Napisz komentarz
Komentarze